Dziś poruszę temat religii, o którym raczej mało się mówi, a przecież czasem bywa bardzo istotny z perspektywy związku z psychopatą. Religia stanowi dość często ważny element życia człowieka. W pary zazwyczaj łączą się ludzie o podobnym spojrzeniu na religię. Trudno sobie wyobrazić udany związek np. wojującego ateisty z głęboko wierzącą i praktykującą katoliczką, która uważa, że jej religijnym obowiązkiem jest nawracanie niewierzących. A jak to wszystko wygląda w związku z psychopatą? Otóż każdy psychopata doskonale wie, że wszystko co jest dla ciebie ważne, może stanowić podstawę do manipulacji...
Wyróżnię tu dwa przypadki. Oczywiście psychopata dopasuje się odpowiednio do każdej innej sytuacji (w tym wszystkich pośrednich) tak, by z każdej wyciągnąć największą korzyść dla siebie.
a) Jesteś niewierząca
Po prostu nie jesteś religijna, nie chodzisz do kościoła, a bardzo dobrze (dla psychopaty) jeśli również jesteś chociaż odrobinę zniechęcona do instytucji Kościoła (bo gdybyś była całkowicie obojętna, to jest to kiepskie pole do manipulacji).
Psychopata już na początku waszej znajomości przedstawi ci się jako niereligijny i podkreśli, że to ogromne szczęście, że się spotkaliście, bo takich jak wy jest przecież tak mało na świecie. Może nawet wspomni, że jedna z jego poprzednich dziewczyn była nawiedzoną dewotką, która nie uznawała nawet pocałunku w policzek przed ślubem. Jest już nić porozumienia, prawda?
Później psychopata może od czasu do czasu podrzuci ci jakiś artykuł na temat jakiejś afery w tym czy innym kościele i postawi się w stanowczej opozycji do opisanej sytuacji ("ja na miejscu biskupa sprzedałbym te bogactwa i wszystko rozdał biednym", "ksiądz - pedofil? takie osoby powinny być szczególnie surowo karane, przecież dla wielu ludzi księża stanowią wzór moralności, ja zaprowadziłbym z tym porządek"). Jaki on jest wspaniały, nieprawdaż?
Jeśli dodatkowo czułaś, że brakowało ci w życiu jakiegoś kompasu moralnego, autorytetu który mógłby cię inspirować, to on bardzo chętnie zajmie tę rolę i będzie ci wskazywał drogę (czytaj: pouczał).
A co jeśli naprawdę się zaangażujesz w potrzebę czynienia dobra (co jest przecież naturalne dla empatycznych ludzi) i zapragnie ci się jakaś działalność charytatywna? Mi się zamarzyła. Byłam kiedyś wolontariuszką w schronisku dla zwierząt i po przerwie chciałam odnowić tę działalność i zgłosić się tym razem do hospicjum. Otóż mój "partner" zaraz mi wyjaśnił, że robię to na pewno z samolubstwa, aby poczuć się lepiej i uwierzyć, że jestem kimś dobrym, a to bardzo niemoralna motywacja i już lepiej nie robić nic. Poza tym jeśli zaangażuję się w działalność charytatywną, to nie będę miała tyle czasu dla niego, a na tym bardzo ucierpi nasza relacja. Chyba nie chcę do tego doprowadzić, prawda?
b) Jesteś głęboko wierząca i praktykująca
O ile w przypadku a) manipulacje religią (brakiem religii) stanowią tylko drobny elemencik całości, ot taki tam smaczek, o tyle w drugim przypadku zaczyna się najprawdziwsza psychiczna jazda i ostre religijne manipulacje.
Na pewno już na starcie możesz się spodziewać wielu patetycznych tekstów, że po tym całym cierpieniu którego doświadczył w życiu (niczym Chrystus), głęboko się modlił i wie, że to sam Bóg zesłał mu ciebie.
Później w kryzysach (które sam będzie prowokował) opowie ci, że modlił się za ciebie lub za was, będzie przysięgał na Boga że nigdy cię nie opuści i nakłaniał cię, abyś ty również złożyła podobną przysięgę.
Gdy zrobi coś niedopuszczalnego i zechcesz sama zakończyć ten związek, padnie ze łzami w oczach na kolana, przypomni ci że wasze spotkanie było wolą samego Boga. Widzisz, przyśniłaś mu się dziś w aureoli światłości pomiędzy aniołami, podczas gdy on sam spadał wtedy w wieczną ciemność i wówczas zrozumiał, że tylko ty możesz go uratować i pomóc mu się zmienić. Ty wzruszona tą sceną zapewne przyjmiesz z powrotem "syna marnotrawnego", po czym nie zmieni się oczywiście kompletnie nic.
Pozorna religijność to również świetna przykrywka dla kłamstw. Widziałaś go w hotelu z długonogą blondynką? "Ależ kotku, naprawdę uważasz, że byłbym zdolny cię zdradzić? To była tylko kolacja biznesowa, przysięgam na Boga, przysięgam ci na krzyż i na Biblię!". Może dla dodania patetyczności nawet złapie swoim łapskiem Biblię i ucałuje krzyż, a tak naprawdę w jego chorym psychopatycznym umyśle rozbrzmiewa pełne satysfakcji: "znowu się udało".
Kolejny profit to możliwość rozwalenia twojego zaufania do siebie samej i podważania twojego poczucia własnej wartości przy pomocy religii. Zajęta milionem spraw (którymi sam cię zarzuci) padałaś z nóg i zapomniałaś wczoraj o wieczornej modlitwie? Pracowałaś w niedzielę (żeby zarobić na spłatę jego długów)? Przypomni ci, jak bardzo zgrzeszyłaś, zagoni do modlitwy, zapędzi na 6 rano do kościoła, rzekomo w trosce o zbawienie twojej duszy. Oczywiście tak naprawdę ma twoją duszę gdzieś. Ważne, żebyś zaczęła uważać się za złą osobę, a jego za wspaniały autorytet moralny (jego własne grzechy to oczywiście temat tabu).
Najzabawniej się robi, gdy psychopata zmienia partnerkę, gdy poprzednia była religijna, a kolejna nie, bądź też na odwrót. Oczywiście w jednej chwili "zmienia" swoje poglądy o 180 stopni i jest to dla niego równie naturalne, jak dla nas oddychanie.
Podobno diabeł potrafi się pojawiać pod postacią anioła światłości. Z drugiej strony trzeba przyznać, że psychopacie raczej daleko do diabła, ten drugi wydaje się mieć przynajmniej odrobinę większą klasę...
Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do tych ciągłych deklaracji moralności psychopaty (które mają miejsce zarówno w przypadku a) jak i b)). W końcu niezależnie od przekonań religijnych, bardzo często słyszysz z jego ust, jakim to on nie jest wspaniałym i dobrym człowiekiem.
Tu małe pytanie pomocnicze - czy ty opowiadasz ciągle innym ludziom - "nie jestem złodziejką", "mogłabym ukraść ten batonik, ale nie zrobiłam tego ze względu na swoje zasady moralne", "naprawdę nie jestem złodziejką, nigdy w życiu niczego nie ukradłam"? Na pewno nie. Zastanów się zatem - kto ma największą potrzebę opowiadania, że nie jest złodziejem i po co to robi?
C.D.N.
Jest jeszcze c) a w nim cała masa newage'owych psycholi coachów, guru, nauczycieli, trenerów, terapeutów duchowych, ustawiaczy, szamanów, masażystów... Dla tych zagubionych duszyczek, które wiarę w kościół utraciły a serce szuka dalej. I znajduje wspaniałego pana X, którego kult można wyznawać, służyć i podziwiać.
OdpowiedzUsuńO, akurat z tym typem nie miałam osobiście do czynienia, ale bardzo mi to do nich pasuje. Oni są idealnym materiałem na takich guru - manipulantów.
UsuńA mój miał w zwyczaju w kółko podkreślać to co robił dobrego, a nie tego złego czego nie zrobił. Czyli jaki jest dobry, myślący, dbający o innych, sprawiedliwy, uczciwy itd. Co oczywiście nie było prawdą
OdpowiedzUsuńMój podkreślał jedno i drugie, czyli pozytywnie (ile rzekomo robi dobra) i negatywnie (ile inni robią zła, a on tego nie rozumie bo on by tak nie mógł). Kiedyś mi powiedział nawet, że jest w przeciwieństwie do innych ludzi osobą praktycznie pozbawioną wad i że mam szczęście, że poznałam kogoś tak sprawiedliwego i o tak dużym poczuciu moralności. :) Oczywiście jego czyny były totalnym przeciwieństwem tych słów.
UsuńJa jestem wierząca, kiedys należałam do wspólnot modlitewnych itp. Dzisiaj troche na bakier z kościołem, ale wierze dalej i pewne zasady kościoła sa mi bliskie. Kiedy cos spierniczylam, zrobiłam komuś przykrość to zawsze słyszałam od niego, ze jestem dwulicowa katoliczka, ze po co sie modlę, po co do kościoła chodzę jak takie rzeczy robie. Ciagle wyzywał mnie od hipokrytek i zakłamanych katolików.
OdpowiedzUsuńNo jest Pani dwulicowa skoro jak Pani pisze "Dzisiaj trochę na bakier z kościołem, ale wierze dalej i pewne zasady kościoła są mi bliskie". Nie wybieramy sobie z wiary to co nam się podoba. To nie supermarket. Niestety nie jest Pani dobrym apostołem. Naprawdę szkoda czasu marnować na gada, lepiej nawiązać ponownie więź z Bogiem a wszystko się ułoży i będzie Pani jeszcze bardzo szczęśliwa, czego serdecznie Pani życzę.
Usuńspotkałam takiego człowieka w koscielnej grupie religijnej nie życzę nikomu a on działą dalej
OdpowiedzUsuń