niedziela, 18 sierpnia 2019

Trądzik posterydowy

Czy wiesz co to jest trądzik posterydowy? Jeśli nie, to już wyjaśniam. Są takie podstępne maści, zawierające specjalne związki nazywane kortykosteroidami. Dermatolodzy czasami przepisują je na różne drobne zmiany na skórze. Osobom które użyją ich po raz pierwszy, te maści wydają się po prostu absolutnie cudownym, wspaniałym lekiem, bo działają niesłychanie szybko i w efekcie już po jednej nocy mamy śliczną, wygojoną skórę. Kto by nie chciał mieć takiej idealnej cery? Toż to marzenie każdej kobiety! Niestety wszystko ma swoją cenę, bo efekt utrzymuje się do czasu. Po pewnym czasie znów "coś" się stanie, na przykład wyskoczy pryszcz na nosie (w przeddzień wesela bliskiej przyjaciółki - typowa złośliwość losu). To jeszcze w tym momencie nie jest jakimś dużym problemem. Tylko.. jak myślisz, co wtedy robi pacjent, któremu została jeszcze prawie cała tubka tej wspaniałej maści? Oczywiście, że używa jej ponownie. Nowy kłopot też szybko znika i wszystko jest pięknie i cudownie.

Prawdziwy problem pojawia się później. Bo widzisz, takie maści stopniowo działają osłabiająco, degenerująco i uzależniająco na skórę. Niestety, jeśli nie zostało się ostrzeżonym przez lekarza, to nie tak łatwo to zauważyć, bo to nie dzieje się z dnia na dzień. Z miesiąca na miesiąc nowe zmiany na skórze wyskakują coraz częściej i są coraz większe, a pacjent myśli, że po prostu mu się pogorszyło. ("Może to przez stres, może ostatnio za mało o siebie dbałam? Albo nie, to przez kota, na pewno to wina kota!") Nie jest świadomy, że to maść jest problemem. W efekcie aplikuje sobie coraz więcej maści i robi to coraz częściej, aż w końcu musi się smarować nią cały czas, żeby jako tako wyglądać, a i tak nowe "syfy" potrafią pojawić się nieoczekiwanie, w każdej chwili.

Zauważasz tu bardzo wyraźną analogię ze związkiem z psychopatą? W jednym i drugim przypadku mamy do czynienia z podobnym mechanizmem powstania nieświadomego uzależnienia. Na początku taki związek (w szczególności osobom takim jak ja, które weszły w niego z nieprzepracowanymi problemami) wydaje się być lekarstwem na te wszystkie problemy i działać uzdrawiająco na rany w psychice, ale w rzeczywistości z czasem sam staje się głównym problemem. Pod wpływem różnego rodzaju drobnych nieprzyjemnych zdarzeń, krytycznych uwag, przemocy fizycznej i/lub psychicznej, manipulacji, ale subtelnych i rozłożonych na długi okres czasu, stopniowo zmienia się Twój nastrój i zachowanie. Przez to, że dzieje się to tak powoli, nie zauważasz, że to psychopata jest Twoim prawdziwym problemem. Sądzisz, że ten tak naprawdę toksyczny związek jest dla Ciebie dobry, a przyczyna Twojego złego samopoczucia leży tylko w Tobie. Ale przecież jeśli tylko okażesz trochę więcej cierpliwości, jeszcze bardziej się zaangażujesz, to wszystko już będzie dobrze. Tylko że tak naprawdę, angażując się, jedynie aplikujesz sobie coraz większe dawki toksyny. Twoje złudzenie nadal po tym wszystkim trwa, ponieważ na krótką chwilę to może zadziałać i wszystko z pozoru zaczyna się układać (to te dni, w których maść "pomogła" i masz skórę piękną i gładką niczym niemowlę). Ale to wszystko dzieje się ogromnym kosztem. Z czasem zawsze wychodzi coraz więcej "syfów", aż w końcu jest tak źle, że nie możesz już dłużej się oszukiwać...

Spytasz - jak leczy się trądzik posterydowy? Bardzo prosto, ale niestety również bardzo nieprzyjemnie. Rozwiązanie jest tylko jedno - odstawić "toksynę". Jeśli uzależnienie trwało krótko i było lekkie, to można zrobić to samemu, ale bezpieczniej jest zrobić to pod kontrolą dermatologa. Niestety tak czy inaczej kończy się to zawsze katastrofą. Najlepiej wziąć wtedy zwolnienie z pracy i nie ruszać się z domu, bo przez parę tygodni wygląda się jak ostatnie nieszczęście. Wszystkie "syfy" wychodzą naraz, cała twarz potwornie piecze i dosłownie nie da się spojrzeć na siebie w lustrze. (Chyba, że nie przeszkadzają Ci widoki jak z horroru). Czasem w tej fazie pomocniczo bierze się antybiotyk. Przez jakiś czas sytuacja tylko się pogarsza, i można zacząć panikować, że tak zostanie już na zawsze. Ale po kilku dniach, tygodniach, miesiącach (zależy jak długa była Twoja ekspozycja i jak silna toksyna), powoli syfów jest coraz mniej. Trzeba wtedy bardzo dbać o skórę, stosować dobre kremy nawilżające, ale w końcu zawsze wszystko wraca do normy i można cieszyć się z powrotem piękną twarzą. Brawo, udało Ci się wyjść z uzależnienia! Tylko jest jeszcze jedno "ale". Musisz później bardzo dbać o skórę, która po takim doświadczeniu może na bardzo długo pozostać osłabiona. Ale przede wszystkim, musisz bardzo ale to bardzo uważać, aby już nigdy w życiu nie zastosować maści ze sterydami, choćby ktoś najbardziej Ci ją zachwalał i choćby dręczyło Cię uczucie, że naprawdę bardzo jej teraz potrzebujesz..

Niestety w wychodzeniu z jakichkolwiek uzależnień nie ma drogi na skróty. Po prostu trzeba odstawić to, co Cię niszczy i zrobić to raz, porządnie (a jeśli czujesz, że będzie naprawdę źle, to zrobić to pod kontrolą lekarza). Niestety wiele osób tkwiących w toksycznych relacjach, boi się podjąć decyzji o odejściu i to nawet gdy już zdaje sobie sprawę w czym właśnie tkwi. Jeśli jesteś jedną z tych osób, to wiedz, że to naturalne, że w tym momencie może Ci się wydawać, że rzucasz się na głęboką wodę bez umiejętności pływania, że już nigdy nie będzie dobrze lub wręcz, że to wszystko Cię zabije. Wiedz jednak również, że to tylko iluzja, nieprawda, bo jeśli dasz sobie czas i naprawdę odstawisz to, co Cię niszczy i zaczniesz dbać o siebie, to z czasem będzie naprawdę dużo lepiej i później będziesz się dziwić dlaczego nie podjąłeś/podjęłaś tej decyzji dużo wcześniej.

Życzę wolności od uzależnień i jak najmniej "syfów"! :)