sobota, 15 października 2016

Odbudowywanie ruin [ĆWICZENIE]

Dziś znów przenoszę ciężar tematu na drugą stronę. Chodzi o to, że analizowanie chorych zachowań psychopatów jest co prawda absorbujące i w dużym stopniu wartościowe w procesie odtruwania po toksycznym związku (oraz wyrabiania odporności przed potencjalnym wpakowaniem się w kolejne), ale to nie wystarczy żeby doprowadzić się do porządku.

Toksyczny związek wyniszcza na wielu płaszczyznach. Jedną z nich jest życie osobiste. (Ilu nowych znajomych poznałaś w czasie trwania tej relacji? Jak często choćby wychodziłaś z przyjaciółkami na spontaniczne plotki/kawkę? Przyznaj się, pewnie wcale, bo on był wiecznie zazdrosny? A może bałaś się, że oskarży cię o zaniedbywanie waszej tzw. "wspaniałej i wyjątkowej" relacji, co?)

Ale jest coś jeszcze gorszego. Różnego rodzaju manipulacje i toksyczne zachowania uderzają bardzo mocno w twoją tożsamość. Jeśli jesteś na początku fazy ostrego detoxu i masz teraz wrażenie, że bez niego nic nie znaczysz, jesteś mało wartościowa i nieciekawa, a tak w ogóle to nic ci się już nie chce, to wiesz o czym mówię. Ten niestety częsty stan, to naturalna reakcja. W końcu byłaś "tresowana" po to, aby być przedłużeniem psychopaty i jego ozdobą, a nie w pełni wartościową i autonomiczną osobą.

Co z tym dalej zrobić? "Czas leczy rany" - mówi znane powiedzenie - i niestety mówi nieprawdę. Po toksycznym związku bardzo rzadko czas jest w stanie zaleczyć jakiekolwiek rany. Jest ich po prostu zbyt wiele i zadała ci je osoba, której bezgranicznie zaufałaś. Czy to jednak znaczy, że nic nie warto robić, skoro nawet czekanie nie pomoże? Bierne czekanie - owszem, nie. Ale trochę zmodyfikujmy powiedzenie: czas sam w sobie nie leczy ran, ale ty sama możesz pomóc swoim ranom się zagoić - wiedząc jak się za to zabrać i dając sobie na to czas.

To, co proponuję dziś, to działanie, które może pomóc właśnie w jednym z etapów odbudowywania siebie i swojej tożsamości.

Ćwiczenie - Odbudowywanie ruin

Część 1. Odzyskiwanie hobby.

Bierzesz kartkę papieru, siadasz w spokojnym miejscu i... Wypisujesz wszystkie pomysły pasji, hobby, których nigdy nie spróbowałaś, a wydają ci się choć minimalnie interesujące, lub którymi zajmowałaś się PRZED toksycznym związkiem, a potem je zarzuciłaś.

Możesz w tym momencie odpowiedzieć "ale jak mam to zrobić, skoro teraz nic mi się nie wydaje interesujące?!" Ale widzisz, to nie chodzi o to, że musisz od razu myśleć o danej rzeczy na zasadzie: "ojej, ale to cudowne i wspaniałe, pokocham to". Wystarczy nawet "hmm.. kiedyś chciałam tego spróbować, bo moja koleżanka to robiła, ale potem pomyślałam że chyba jednak to nie dla mnie". Lista ma być długa. Pisz dosłownie wszystko co przyjdzie ci na myśl, nawet jeśli nie myślisz o tym poważnie. Masz wypisać minimum ze 20 punktów, nie żartuję!

Poniżej umieszczam przykładową listę (chcę ci dać nią pogląd o co chodzi, możesz się na niej trochę wzorować, ale wymyśl swoją!):

- taniec towarzyski
- rysowanie
- śpiewanie
- szydełkowanie
- bieganie
- oglądanie filmów akcji
- czytanie kryminałów
- pieczenie ciast
- fotografia
- podróżowanie
- astronomia
- szycie
- pisanie bloga
- jazda konna
- nauka języka japońskiego
- gra na gitarze
- chodzenie po górach
- słuchanie muzyki rockowej
- wytwarzanie biżuterii
- wizaż
- malowanie na szkle
- historia
- pływanie

Po skończeniu listy, wybierz ze 2-3 rzeczy, które wypróbujesz w najbliższym czasie. Jeśli masz trudności z wyborem, użyj metody eliminacji. (Najpierw skreśl te rzeczy, na które masz najmniejszą ochotę, potem połowę pozostałych, i tak do momentu, aż zostaną ze 2-3 punkty.) A potem po prostu zacznij to robić, nawet jeśli poczujesz na starcie, że robisz to trochę wbrew sobie. Przecież to żadne zobowiązanie na całe życie. To tylko takie smakowanie, wypróbowywanie różnych rzeczy. Jeśli nie przypadną ci do gustu, to po paru tygodniach możesz je zarzucić i spróbować innych punktów ze swojej listy. Kto wie, może znajdziesz coś, co naprawdę cię wciągnie, a nawet jeśli nie, to przynajmniej dowiesz się o sobie czegoś nowego.

Część 2. Odbudowywanie znajomości.

Bardzo ważne jest, abyś prędzej czy później znalazła się z powrotem między ludźmi. Pamiętaj, że większość ludzi jest normalna i warto sobie o tym przypomnieć. :) Możesz poszukać sobie nowego towarzystwa (można na przykład połączyć to z punktem 1 - i poznawać nowe osoby na kursie tańca, czy też kursie językowym), i/lub odbudować kontakt z ludźmi, z którymi go straciłaś lub osłabiłaś. Wypisz tu kilka działań, które mogłabyś zrobić w najbliższym czasie.

Przykładowa lista:

- zadzwonię do Anki, z którą nie rozmawiałam od miesiąca i spytam co u niej słychać
- wyciągnę kogoś ze znajomych w weekend do kawiarni
- wyjdę z inicjatywą wyjścia na piwo ze znajomymi z pracy
- pojadę odwiedzić brata na drugim końcu Polski
- pojadę na wyjazdowe warsztaty tańca, aby poznać nowych ludzi

Masz już listę? To teraz przełamujesz się i realizujesz z niej ile tylko się da!

Część 3. Przebudowa otoczenia.

To już ostatni punkt. Tym razem twoim zadaniem jest wymyślenie rzeczy, które możesz w najbliższym czasie robić inaczej niż dotąd. Chodzi o nowe nawyki i o dokonanie jak największej ilości drobnych zmian.

Przykładowa lista:

- zmienię mieszkanie na nowe, aby nic w nim nie kojarzyło się z psychopatą
- przemaluję ściany w sypialni z niebieskich na zielone, bo zawsze wolałam zieleń, ale psychopata się nie zgadzał
- kupię sobie kwiatek i postawię go w wazonie na biurku (chyba, że psychopata kupował ci takie same kwiaty, wtedy lepiej nie! ;)
- znajdę listę gatunków muzycznych i posłucham kilku utworów z nowych dla mnie rodzajów muzyki
- wrócę z pracy inną drogą niż zwykle
- pójdę do restauracji i zamówię jakieś nowe danie, którego nigdy nie jadłam, a które zawsze chciałam spróbować
- obejrzę film z gatunku, który słabo znam (byle nic z listy ulubionych filmów psychopaty)
- zmienię fryzurę i kolor włosów
- wrócę do swojego panieńskiego nazwiska (opcja dla mężatek)
- powieszę na ścianie nowy obraz - wybiorę się do sklepu i zakupię tam taki, który mi się spodoba
- zjem jutro na śniadanie omlet, zamiast zwyczajowych kanapek

Tym razem realizujesz je wszystkie!

Podsumowanie

O co tu w ogóle chodzi, po co się "zmuszać" do tego wszystkiego?

Oczywiście chodzi o coś innego, niż o znalezienie dziesięciu wspaniałych hobby, setki cudownych znajomych i samych genialnych sposobów na życie. Możesz bardzo wiele wynieść z takich działań, nawet jeśli żadna z wykonanych rzeczy cię nie zachwyci (ale oczywiście nie zakładaj, że tak będzie, daj im szansę!). Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że od tej pory zamiast myśleć jak bardzo tęsknisz za swoim kochanym psychopatą, zajmujesz się sobą i nowymi rzeczami tylko dla siebie.

Skala zniszczeń po toksycznym związku jest niewyobrażalna i zanim się to zacznie naprawiać, trzeba zbudować coś nowego, na czym będzie można się oprzeć. Robiąc nowe rzeczy, takie zupełnie nie związane z psychopatą, tworzysz w swoim mózgu nowe połączenia, budujesz nowe wspomnienia (choćby to miało być wspomnienie typu "byłam na tym wyjazdowym kursie robienia na drutach z samymi nudnymi babami i wynudziłam się tam jak mops").

To wszystko sprawi, że stopniowo, bardzo małymi kroczkami, ale systematycznie, przekształci się twój sposób myślenia - o sobie, o życiu, o ludziach. Wreszcie zaistniejesz ponownie. Nie jako dodatek do kogokolwiek, ale jako ta brunetka (co z tego że od tygodnia :), która odkryła, że nie ma cierpliwości do gotowania, nienawidzi thrillerów, a imprezy firmowe ją przynudzają. Zawsze to jakiś początek. A potem zobaczysz, że mimo początkowego sceptycyzmu to jednak polubiłaś taniec, wieczorami z przyjemnością zaczytujesz się w książkach historycznych, a ta Anka jest całkiem fajną osobą. W tym momencie jesteś już w domu. Może jeszcze jedna ściana czasem się w nim nieco chwieje, a w czasie ulewy przecieka sufit, ale przynajmniej jest to twój dom, a nie jakiś dom wariatów!

niedziela, 9 października 2016

Jak zrobić z kogoś wariata

"Pozory mylą" - głosi znane przysłowie. Ten zwrot w stu procentach pasuje do związków z psychopatami widzianych z zewnątrz. Bo z pozoru wszystko wygląda tak dobrze. Szczęśliwa, idealna para, a może już małżeństwo mające za sobą lata stażu, wspólne mieszkanie, dzieci. Nie jest niczym dziwnym jeśli ona w towarzystwie bardzo go zachwala, opowiada jak mocno go kocha. Zdjęcia z udanego wspólnego życia wrzucone na Facebooka wzbudzają zazdrość u mniej szczęśliwych znajomych...

Ofiary przemocy, niezależnie czy ta przybiera formę fizyczną czy dużo bardziej wysublimowanych ataków i manipulacji psychiką i emocjami, bardzo często ukrywają to co się dzieje. Trochę to wynika z ich obawy przed oceną otoczenia, trochę ze wstydu, a trochę dlatego, że jednym z ludzkich mechanizmów obronnych jest wyparcie. To takie samooszukiwanie się, że jeszcze będzie lepiej, że może on się zmieni, że niektórzy mężowie przecież biją żony/piją/opuszczają rodziny (niepotrzebne skreślić), więc tak właściwie nie jest aż tak źle. Więc jak ofiara ma wyjawić prawdę otoczeniu, skoro nawet nie umie przyznać się do niej sama przed sobą?

Subtelne sygnały

Ale nie wszystko da się ukrywać, a niektóre niepokojące sygnały docierają do tych, którzy spojrzą na taką relację uważniej. Bo pewne zmiany są często widoczne. Paradoksalnie, to nie po psychopacie widać, że coś jest nie tak. Bo on jest taki jak zawsze. Spokojny, opanowany, można by powiedzieć że zrównoważony i zadowolony z życia. Natomiast jego ofiara stopniowo (czasem w przeciągu miesięcy, czasem lat) po prostu gaśnie w oczach. Z wesołej dziewczyny mogła stać się bardziej cichą, z odważnej - zalęknioną, oglądającą się za własnym cieniem. Może była kiedyś spokojna, a teraz byle co potrafi wytrącić ją z równowagi. Obserwujemy zatem związek spokojnego, porządnego i zrównoważonego faceta z jakąś spłoszoną dziką dziewczynką z depresją, albo wybuchową neurotyczką.

Czasami ofiara zostaje tak zmanipulowana i wytresowana do ukrywania prawdziwych emocji, że nawet takich rzeczy nie widać, a sygnały że "coś się dzieje" są jeszcze bardziej subtelne. Widzimy u niej tylko rezygnację z dotychczasowych zainteresowań, ograniczenie kontaktu z dotychczasowymi znajomymi, w końcu poświęcenie większości wolnego czasu dla związku, ale żadna z tych rzeczy nie wygląda przecież jak życiowa katastrofa. Od niej raczej nie usłyszysz, że jej problemy to wina kochanego misia. Za to nie będzie niczym dziwnym, jeśli to psychopata zwierzy ci się "w tajemnicy", że ma dość histerycznych wybuchów swojej partnerki. On przecież tak wiele dla niej robi, poświęca się, a ona jest taka okropna...

Po co przerobić kogoś na wariata

Tak się składa, że dla psychopaty na pewnym etapie jest bardzo korzystne, aby zrobić z partnerki niezrównoważoną wariatkę. Jeśli uda mu się doprowadzić umiejętnie do jej wybuchu przed świadkami, to później ma już "dowód" na historyjkę o nieudanym związku (w którym rzecz jasna to on był stroną pokrzywdzoną), którą może przedstawić nowej ofierze. (Patrz wpis: Ile znasz osób chorych psychicznie) To również dodatkowe punkty na potencjalnej sprawie rozwodowej, a także dodatkowe usprawiedliwienie przed otoczeniem, które może dopytywać o przyczyny rozpadu związku. ("Tak, zdradziłem ją i jest mi z tym źle, ale ja już naprawdę nie mogłem z nią wytrzymać, ta szalona kobieta rzuca talerzami w domu, bije mnie i szarpie, jest niezrównoważona i chorobliwie zaborcza")

Co więcej, psychopatom wydaje się sprawiać autentyczną przyjemność, gdy patrzą na wywołane przez siebie cierpienie i dezorientację drugiej osoby. To powoduje, że rośnie ich ego, że czują się lepsi, sprytniejsi, bardziej przebiegli od swojej "żałosnej ofiary". Uważają, że są jak bogowie, mając w swojej mocy czyjeś samopoczucie i grając na nim jak im się podoba. A trzeba przyznać, że wmówienie kobiecie, że jest niezrównoważona i chora psychicznie to podwójna przyjemność i wielokrotna korzyść. Jaka to korzyść?

- Taka osoba traci poczucie własnej wartości i zaufanie do siebie. W związku z tym jeszcze mocniej będzie ufać ocenom rzeczywistości psychopaty, co jeszcze bardziej uzależni ją od niego.

- Taką osobę łatwiej też okłamywać, a psychopata kłamanie ma przecież we krwi.

- Jest szansa, że partnerka (zwykle empatyczna osoba, o zdolności do autorefleksji) uzna, że faktycznie przesadziła i powinna się zmienić i/lub bardziej kontrolować. Psychopacie dokładnie o to chodzi. (On jest przecież zawsze idealny, a to ty powinnaś się wiecznie zastanawiać nad swoim postępowaniem, próbować się poprawić i wciąż bardziej i bardziej się starać.)

- Partnerka skupiona na swoich rzekomych problemach psychicznych i ich analizie, z większym prawdopodobieństwem przeoczy, że to zachowanie jej "kochanego" faceta/męża odbiega mocno od normy..

Jak przerobić kogoś na wariata

Wiemy już po co. To teraz wyjaśnimy sobie jak.

1. Nadinterpretacja

"Wszystko za bardzo analizujesz, nadinterpretujesz, wymyślasz swoją wersję prawdy i nie zwracasz uwagi na fakty" - jak często słyszałaś podobne stwierdzenia z ust psychopaty? Takie słowa, wypowiadane dodatkowo tonem pozornej troski o ciebie, potrafią naprawdę zbić z tropu. (Do dziś mam alergię na słowo "nadinterpretacja".)

Na początku psychopata może ich użyć w zupełnie niewinnej sytuacji, aby przygotować grunt pod przyszłe, gorsze manipulacje.

Scenka 1

Ty: - "Bardzo się stresuję jutrzejszą rozmową z dyrektorem. Mam nadzieję, że przedłużą mi umowę o pracę.."
On: - "Wszystko za bardzo analizujesz i przez to zupełnie niepotrzebnie się denerwujesz. Sama wiesz, że będzie dobrze." [Przytulas]

Po iluś takich sytuacjach już się przyzwyczajasz i faktycznie możesz zacząć myśleć, że jesteś jakaś znerwicowana i za bardzo wszystko analizujesz, a życie jest takie proste. Spójrz na psychopatę. On nie ma takich dylematów, idzie przez to życie ze spokojem, powinnaś chyba brać z niego przykład.

Tymczasem (za jakiś czas) wydarza się coś poważniejszego.

Scenka 2

Partner mówił ci, że wyjeżdża na weekend na służbowy wyjazd integracyjny, ale twoja przyjaciółka poinformowała cię, że w sobotę widziała go wchodzącego do hotelu w towarzystwie cycatej blondynki i sytuacja wyglądała na dość jednoznaczną. Gdy misio wraca do domu, zaczynasz więc wprost, ze łzami w oczach:

Ty: - "Zdradziłeś mnie! Jak mogłeś, ufałam ci!"
On: - "Zaraz, zaraz, stop, nie tak ostro, tak już na wejściu. Myślałem, że sobie ufamy. Dlaczego uważasz, że cię zdradziłem?"
Ty: - "Miałeś być na wyjeździe w Warszawie, a nie sypiać tu z jakąś..."
On: - "Ohoho, jakie mocne oskarżenie! Teraz to już robię się naprawdę zły. Kto ci naopowiadał takich bajek?"
Ty: - "Monika mówiła, że widziała cię wchodzącego do hotelu z jakąś kobietą..."

(Widzisz to? Zanim psychopata sprzeda ci jakieś wytłumaczenie, musi dowiedzieć się ile ty tak naprawdę wiesz, bo to stanie się jego podstawą do zbudowania zgrabnego kłamstwa. W tym momencie wie już, że dowiedziałaś się o wejściu do hotelu, ale nie z pierwszej ręki. Nie wiesz też, że później wszedł z ową blondynką do pokoju i spędził tam całą noc, bo gdybyś wiedziała, to nie mówiłabyś o jakimś głupim wchodzeniu do hotelu.

Gdybyś widziała go tam osobiście, to zapewne wymyśliłby tu bajeczkę, na przykład o pilnej sprawie służbowej i konieczności powrotu na jakieś spotkanie, z którego zaraz później wrócił na "wyjazd integracyjny". Tobie nawet o niczym nie wspominał, bo nie chciał cię stresować, w końcu ty potrafisz przejmować się byle czym, co widać wyraźnie teraz w tym momencie... A w ogóle to co ty robiłaś przed tym hotelem, śledziłaś go? To chore!

Ale ponieważ widziała go jego dalsza znajoma - Monika, to można pójść w jeszcze inną opcję.)

On: - "I ty jej uwierzyłaś? Tej kobiecie, która po rozwodzie leczyła się psychiatrycznie i która wyraźnie mnie nie lubi? Wierzysz jej bardziej, niż mi? Myślałem, że nasza relacja jest wyjątkowa i nie ma w niej miejsca na taki brak zaufania. Najwyraźniej mocno się pomyliłem..."

Psychopata potrafi poprowadzić niemal każdą rozmowę tak, żeby zapędzić cię w kozi róg i doprowadzić do płaczu. On cię zdradził, ale to ty będziesz go przepraszała za swój brak zaufania i prosiła o wybaczenie. Tymczasem po kilku miesiącach dowiesz się, że ta zdrada faktycznie miała miejsce, a on kłamał ci bezczelnie w żywe oczy.

2. Jesteś taka nadwrażliwa

Psychopata z przyjemnością celowo przekroczy twoje granice, żeby doprowadzić do twojego wybuchu (lub przynajmniej niezadowolenia), a potem udzieli reprymendy za to, w jaki sposób na to zareagowałaś.

Scenka 3

Ty: - "Zaprosiłam Maję na wieczór na kawę, pamiętasz? Ja już lecę do pracy, jak będziesz wychodził, to zostaw mieszkanie w miarę ogarnięte."
On: - "Oczywiście, kochanie!"

Wieczorem przychodzisz z Mają. Patrzysz, a tu na stole stoją brudne naczynia po jego śniadaniu, łóżko niepościelone, na podłodze leżą jego gacie. Przepraszasz znajomą za bałagan, coś tam ogarniasz na szybko. Maja po jakimś czasie wychodzi, a tymczasem wraca twój partner.

Ty: - "Rano cię prosiłam, żebyś ogarnął mieszkanie.. Wracam, a tu brudne naczynia, gacie na środku pokoju i..."
On: - "I o coś takiego zaraz mi tu zrobisz awanturę? Poważnie? Ty chyba lubisz dramy. Jesteś nadwrażliwa. Następnym razem uderzysz mnie, bo zupa była za słona. A czy przez twój pusty łepek przeszło, żeby spytać MNIE dlaczego nie zdążyłem posprzątać mieszkania?"

Scenka 4

On: - "Wyglądasz dziś jakbyś miała 10 lat więcej. Robi się z ciebie mamuśka."
Ty: - "Co? Jak możesz tak mówić?"
On: - "A co ty taka nadwrażliwa jesteś.. Żartowałem."

Więcej o "żartach" psychopaty pisałam w tym wpisie: Poczucie humoru psychopaty

3. Niczego takiego nie było

Ta technika jest jeszcze gorsza od poprzednich, bo bardzo mocno niszczy poczucie bezpieczeństwa i zaufanie do siebie. To już typowy gaslighting - doprowadzenie ofiary do wątpienia w swoją poczytalność poprzez serię różnego rodzaju podłych manipulacji. Nazwa zjawiska (która zresztą weszła do fachowej literatury) wzięła się od filmu Gaslight z 1944 roku, który tak swoją drogą warto obejrzeć.

Metody doprowadzenia ofiary do takiego stanu bywają różne. Poniżej przedstawię na przykładach kilka spośród typowych.

Scenka 5

Przygotowujecie się do wieczoru filmowego. Ustawiłaś na stole jedzenie, świece, przygotowałaś film, a teraz wyciągasz bombonierkę z czekoladkami, którą kupiliście kilka dni temu specjalnie na ten wieczór i czekała w szafce. Otwierasz ją i dostrzegasz, że połowa czekoladek zniknęła. Ty jej nie ruszałaś, a mieszkacie we dwoje, więc wniosek jest prosty.

Ty: - "Zjadłeś połowę czekoladek z bombonierki?"
On: - "Ależ skąd. A co, nie ma połowy? Pokaż. O, rzeczywiście. Ty musiałaś je zjeść."
Ty: - "Jestem pewna, że jej nie ruszałam!"
On: - "Jak nie ty, to kto? Krasnoludki? Jesteś łakoma, nie kontrolujesz się i jeszcze próbujesz zrzucić winę na mnie? Ja tu dłużej nie wytrzymam, pakuję się i wyprowadzam."
Ty: - "Zaczekaj..."

Zdarzyła mi się bardzo podobna scena. Psychopata zaczął się nawet już pakować, ze wściekłością trzaskać drzwiami, dzwonić do kumpla czy może dziś u niego przenocować.. A ponieważ już wcześniej zbudował sobie moje zaufanie, to jakoś nie mogło do mnie dotrzeć, że to wszystko od początku było celową grą, przedstawieniem na pokaz, żeby wywołać moją dezorientację. Przecież gdyby on naprawdę zjadł te czekoladki, to nie reagowałby w ten sposób i nie denerwowałby się "oskarżeniem". To może faktycznie ja je zjadłam, ale dlaczego tego nie pamiętam? Przerażało mnie to, naprawdę.

Scenka 6

Przygotowujesz się do wyjścia do pracy. Umyłaś włosy i zdenerwowana szukasz suszarki. Zawsze odkładałaś ją do koszyka na pralce. Wydaje ci się że ostatnio też ją tam położyłaś, a tu jak na złość jej nie ma.

Ty: - "Nie brałeś mojej suszarki do włosów? Nigdzie nie mogę jej znaleźć."
On: - "Przecież nie mieliśmy suszarki do włosów."
Ty: - "Jak to nie? Miałam, taką czerwoną.. Jestem pewna, że w zeszłym tygodniu suszyłam nią włosy, leżała w koszyczku."
On: - [Wzdycha ciężko] "Może miałaś jakąś na poprzednim mieszkaniu, ale mieszkamy razem już od miesiąca i nigdy nie było tu żadnej suszarki."
Ty: - "Niemożliwe, była tutaj jeszcze wczoraj, a teraz nigdzie jej nie ma."
On: - "Skoro twierdzisz że była, to dlaczego teraz nigdzie jej nie ma? Jesteś taka roztrzepana... może zapomniałaś ją zabrać przy przeprowadzce?"

Zastanawiasz się i dochodzisz do wniosku, że to możliwe. Co prawda pamiętasz, że tydzień temu suszyłaś nią tu włosy, ale może to jednak było kiedy indziej... Faktycznie jesteś ostatnio jakaś roztrzepana, on nie pierwszy raz ci o tym mówi. Powinnaś chyba bardziej się skupić. (Ta opcja wydaje się bezpieczniejsza. W innym wypadku musiałabyś go oskarżyć o celowe wyrzucenie twojej suszarki.. a to wydaje się tak chore, że naprawdę trudno coś takiego podejrzewać)

Scenka 7

Idziesz do sklepu zrobić drobne zakupy.

On: - "Hej, to jak już będziesz w sklepie, to kup przy okazji mleko i pomidory, a dla mnie czekoladę z orzechami."
Ty: - "Nie ma sprawy!"

Po jakimś czasie wracasz z zakupami.

Ty: - "Proszę, twoja czekolada z orzechami."
On: - "Przecież prosiłem cię o kupno ciasteczek orzechowych, a nie czekolady..?"
Ty: - "Jak to? Na pewno mówiłeś, że ma być czekolada."
On: - "Skup się! Przecież wiesz, że nigdy nie przepadałem za czekoladą. Nawet w takiej sprawie nie można na ciebie liczyć."

Takie akcje sprawiają, że zaczyna się wątpić w swoją poczytalność, w swoją pamięć. Po kilku podobnych sytuacjach zaczęłam go prosić, żeby listę zakupów sporządzał mi zawsze na papierze lub wysyłał SMSem.

Scenka 8

Ty: - "Kochanie, znów nie spuściłeś wody w toalecie, a wczoraj prosiłam cię żebyś o tym pamiętał i obiecałeś.."
On: - "Ja coś obiecywałem? Nie pamiętam takiej rozmowy. To jakieś twoje urojenia."

Podsumowanie

Wszystkie podobne działania mają na celu zdezorientować ofiarę i złamać jej wiarę we własną poczytalność, co niestety bardzo często się udaje. Nie bez powodu to partnerki psychopatów często zgłaszają się same na terapię uważając, że to one są chore, winne wszystkiemu i że to z nimi, a nie z ich ukochanym misiem wszystko jest nie tak. (Terapię mimo wszystko bardzo polecam, bo niezależnie od początkowej motywacji dobry terapeuta pomoże odkryć co tak naprawdę się dzieje i poskładać się w całość po traumatycznym doświadczeniu toksycznego związku).

A jak nie dać się zwariować? Jeśli jeszcze mieszkasz z psychopatą, to możesz spróbować nagrywać wszelkie kontrowersyjne rozmowy i jego awantury. Przesłuchanie ich po czasie, już na chłodno, potrafi naprawdę otworzyć oczy na to, w jaki sposób on tobą manipuluje i w jakim stopniu jego argumenty nie trzymają się kupy.

Jednak przede wszystkim, co już powtarzałam wielokrotnie, trzeba odciąć całkowicie kontakt z psychopatą - i to jest jedyne pewne wyjście. Odzyskanie wiary w siebie i kontroli nad własnym życiem zajmuje potem nieco czasu i wymaga pracy, ale warto się jej podjąć. Już samo przebywanie z dala od psychopaty i nie kontaktowanie się z nim sprawia, że po pewnym czasie zupełnie inaczej patrzy się na wszystkie takie sytuacje. Przypominasz je sobie, analizujesz i.. nagle zaczyna do ciebie docierać prawda, jak promienie światła przesączające się wreszcie przez mgłę.

Cały ten proces wygląda trochę jak ucieczka z sekty, jak przebudzenie się z długiego snu, jak wydostanie się z Matriksa do rzeczywistego świata. Zaczynasz wtedy zdawać sobie sprawę, że wiele spośród rzeczy które uznawałaś za prawdę, było tylko przemyślną grą nastawioną na dezorientację; bardzo wymyślną i okrutną iluzją w której uwięziono twój umysł. A wszystko po to aby - droga bateryjko - pewien pasożyt bez przeszkód mógł czerpać sobie z twych zasobów. Proces przebudzenia po toksycznym związku bardzo boli, tak samo jak każde rozbicie ładnej iluzji, ale mimo wszystko warto - bo tylko prawda ma wartość, tylko na niej można zbudować realne szczęście.

To którą pigułkę wybierasz?