niedziela, 9 października 2016

Jak zrobić z kogoś wariata

"Pozory mylą" - głosi znane przysłowie. Ten zwrot w stu procentach pasuje do związków z psychopatami widzianych z zewnątrz. Bo z pozoru wszystko wygląda tak dobrze. Szczęśliwa, idealna para, a może już małżeństwo mające za sobą lata stażu, wspólne mieszkanie, dzieci. Nie jest niczym dziwnym jeśli ona w towarzystwie bardzo go zachwala, opowiada jak mocno go kocha. Zdjęcia z udanego wspólnego życia wrzucone na Facebooka wzbudzają zazdrość u mniej szczęśliwych znajomych...

Ofiary przemocy, niezależnie czy ta przybiera formę fizyczną czy dużo bardziej wysublimowanych ataków i manipulacji psychiką i emocjami, bardzo często ukrywają to co się dzieje. Trochę to wynika z ich obawy przed oceną otoczenia, trochę ze wstydu, a trochę dlatego, że jednym z ludzkich mechanizmów obronnych jest wyparcie. To takie samooszukiwanie się, że jeszcze będzie lepiej, że może on się zmieni, że niektórzy mężowie przecież biją żony/piją/opuszczają rodziny (niepotrzebne skreślić), więc tak właściwie nie jest aż tak źle. Więc jak ofiara ma wyjawić prawdę otoczeniu, skoro nawet nie umie przyznać się do niej sama przed sobą?

Subtelne sygnały

Ale nie wszystko da się ukrywać, a niektóre niepokojące sygnały docierają do tych, którzy spojrzą na taką relację uważniej. Bo pewne zmiany są często widoczne. Paradoksalnie, to nie po psychopacie widać, że coś jest nie tak. Bo on jest taki jak zawsze. Spokojny, opanowany, można by powiedzieć że zrównoważony i zadowolony z życia. Natomiast jego ofiara stopniowo (czasem w przeciągu miesięcy, czasem lat) po prostu gaśnie w oczach. Z wesołej dziewczyny mogła stać się bardziej cichą, z odważnej - zalęknioną, oglądającą się za własnym cieniem. Może była kiedyś spokojna, a teraz byle co potrafi wytrącić ją z równowagi. Obserwujemy zatem związek spokojnego, porządnego i zrównoważonego faceta z jakąś spłoszoną dziką dziewczynką z depresją, albo wybuchową neurotyczką.

Czasami ofiara zostaje tak zmanipulowana i wytresowana do ukrywania prawdziwych emocji, że nawet takich rzeczy nie widać, a sygnały że "coś się dzieje" są jeszcze bardziej subtelne. Widzimy u niej tylko rezygnację z dotychczasowych zainteresowań, ograniczenie kontaktu z dotychczasowymi znajomymi, w końcu poświęcenie większości wolnego czasu dla związku, ale żadna z tych rzeczy nie wygląda przecież jak życiowa katastrofa. Od niej raczej nie usłyszysz, że jej problemy to wina kochanego misia. Za to nie będzie niczym dziwnym, jeśli to psychopata zwierzy ci się "w tajemnicy", że ma dość histerycznych wybuchów swojej partnerki. On przecież tak wiele dla niej robi, poświęca się, a ona jest taka okropna...

Po co przerobić kogoś na wariata

Tak się składa, że dla psychopaty na pewnym etapie jest bardzo korzystne, aby zrobić z partnerki niezrównoważoną wariatkę. Jeśli uda mu się doprowadzić umiejętnie do jej wybuchu przed świadkami, to później ma już "dowód" na historyjkę o nieudanym związku (w którym rzecz jasna to on był stroną pokrzywdzoną), którą może przedstawić nowej ofierze. (Patrz wpis: Ile znasz osób chorych psychicznie) To również dodatkowe punkty na potencjalnej sprawie rozwodowej, a także dodatkowe usprawiedliwienie przed otoczeniem, które może dopytywać o przyczyny rozpadu związku. ("Tak, zdradziłem ją i jest mi z tym źle, ale ja już naprawdę nie mogłem z nią wytrzymać, ta szalona kobieta rzuca talerzami w domu, bije mnie i szarpie, jest niezrównoważona i chorobliwie zaborcza")

Co więcej, psychopatom wydaje się sprawiać autentyczną przyjemność, gdy patrzą na wywołane przez siebie cierpienie i dezorientację drugiej osoby. To powoduje, że rośnie ich ego, że czują się lepsi, sprytniejsi, bardziej przebiegli od swojej "żałosnej ofiary". Uważają, że są jak bogowie, mając w swojej mocy czyjeś samopoczucie i grając na nim jak im się podoba. A trzeba przyznać, że wmówienie kobiecie, że jest niezrównoważona i chora psychicznie to podwójna przyjemność i wielokrotna korzyść. Jaka to korzyść?

- Taka osoba traci poczucie własnej wartości i zaufanie do siebie. W związku z tym jeszcze mocniej będzie ufać ocenom rzeczywistości psychopaty, co jeszcze bardziej uzależni ją od niego.

- Taką osobę łatwiej też okłamywać, a psychopata kłamanie ma przecież we krwi.

- Jest szansa, że partnerka (zwykle empatyczna osoba, o zdolności do autorefleksji) uzna, że faktycznie przesadziła i powinna się zmienić i/lub bardziej kontrolować. Psychopacie dokładnie o to chodzi. (On jest przecież zawsze idealny, a to ty powinnaś się wiecznie zastanawiać nad swoim postępowaniem, próbować się poprawić i wciąż bardziej i bardziej się starać.)

- Partnerka skupiona na swoich rzekomych problemach psychicznych i ich analizie, z większym prawdopodobieństwem przeoczy, że to zachowanie jej "kochanego" faceta/męża odbiega mocno od normy..

Jak przerobić kogoś na wariata

Wiemy już po co. To teraz wyjaśnimy sobie jak.

1. Nadinterpretacja

"Wszystko za bardzo analizujesz, nadinterpretujesz, wymyślasz swoją wersję prawdy i nie zwracasz uwagi na fakty" - jak często słyszałaś podobne stwierdzenia z ust psychopaty? Takie słowa, wypowiadane dodatkowo tonem pozornej troski o ciebie, potrafią naprawdę zbić z tropu. (Do dziś mam alergię na słowo "nadinterpretacja".)

Na początku psychopata może ich użyć w zupełnie niewinnej sytuacji, aby przygotować grunt pod przyszłe, gorsze manipulacje.

Scenka 1

Ty: - "Bardzo się stresuję jutrzejszą rozmową z dyrektorem. Mam nadzieję, że przedłużą mi umowę o pracę.."
On: - "Wszystko za bardzo analizujesz i przez to zupełnie niepotrzebnie się denerwujesz. Sama wiesz, że będzie dobrze." [Przytulas]

Po iluś takich sytuacjach już się przyzwyczajasz i faktycznie możesz zacząć myśleć, że jesteś jakaś znerwicowana i za bardzo wszystko analizujesz, a życie jest takie proste. Spójrz na psychopatę. On nie ma takich dylematów, idzie przez to życie ze spokojem, powinnaś chyba brać z niego przykład.

Tymczasem (za jakiś czas) wydarza się coś poważniejszego.

Scenka 2

Partner mówił ci, że wyjeżdża na weekend na służbowy wyjazd integracyjny, ale twoja przyjaciółka poinformowała cię, że w sobotę widziała go wchodzącego do hotelu w towarzystwie cycatej blondynki i sytuacja wyglądała na dość jednoznaczną. Gdy misio wraca do domu, zaczynasz więc wprost, ze łzami w oczach:

Ty: - "Zdradziłeś mnie! Jak mogłeś, ufałam ci!"
On: - "Zaraz, zaraz, stop, nie tak ostro, tak już na wejściu. Myślałem, że sobie ufamy. Dlaczego uważasz, że cię zdradziłem?"
Ty: - "Miałeś być na wyjeździe w Warszawie, a nie sypiać tu z jakąś..."
On: - "Ohoho, jakie mocne oskarżenie! Teraz to już robię się naprawdę zły. Kto ci naopowiadał takich bajek?"
Ty: - "Monika mówiła, że widziała cię wchodzącego do hotelu z jakąś kobietą..."

(Widzisz to? Zanim psychopata sprzeda ci jakieś wytłumaczenie, musi dowiedzieć się ile ty tak naprawdę wiesz, bo to stanie się jego podstawą do zbudowania zgrabnego kłamstwa. W tym momencie wie już, że dowiedziałaś się o wejściu do hotelu, ale nie z pierwszej ręki. Nie wiesz też, że później wszedł z ową blondynką do pokoju i spędził tam całą noc, bo gdybyś wiedziała, to nie mówiłabyś o jakimś głupim wchodzeniu do hotelu.

Gdybyś widziała go tam osobiście, to zapewne wymyśliłby tu bajeczkę, na przykład o pilnej sprawie służbowej i konieczności powrotu na jakieś spotkanie, z którego zaraz później wrócił na "wyjazd integracyjny". Tobie nawet o niczym nie wspominał, bo nie chciał cię stresować, w końcu ty potrafisz przejmować się byle czym, co widać wyraźnie teraz w tym momencie... A w ogóle to co ty robiłaś przed tym hotelem, śledziłaś go? To chore!

Ale ponieważ widziała go jego dalsza znajoma - Monika, to można pójść w jeszcze inną opcję.)

On: - "I ty jej uwierzyłaś? Tej kobiecie, która po rozwodzie leczyła się psychiatrycznie i która wyraźnie mnie nie lubi? Wierzysz jej bardziej, niż mi? Myślałem, że nasza relacja jest wyjątkowa i nie ma w niej miejsca na taki brak zaufania. Najwyraźniej mocno się pomyliłem..."

Psychopata potrafi poprowadzić niemal każdą rozmowę tak, żeby zapędzić cię w kozi róg i doprowadzić do płaczu. On cię zdradził, ale to ty będziesz go przepraszała za swój brak zaufania i prosiła o wybaczenie. Tymczasem po kilku miesiącach dowiesz się, że ta zdrada faktycznie miała miejsce, a on kłamał ci bezczelnie w żywe oczy.

2. Jesteś taka nadwrażliwa

Psychopata z przyjemnością celowo przekroczy twoje granice, żeby doprowadzić do twojego wybuchu (lub przynajmniej niezadowolenia), a potem udzieli reprymendy za to, w jaki sposób na to zareagowałaś.

Scenka 3

Ty: - "Zaprosiłam Maję na wieczór na kawę, pamiętasz? Ja już lecę do pracy, jak będziesz wychodził, to zostaw mieszkanie w miarę ogarnięte."
On: - "Oczywiście, kochanie!"

Wieczorem przychodzisz z Mają. Patrzysz, a tu na stole stoją brudne naczynia po jego śniadaniu, łóżko niepościelone, na podłodze leżą jego gacie. Przepraszasz znajomą za bałagan, coś tam ogarniasz na szybko. Maja po jakimś czasie wychodzi, a tymczasem wraca twój partner.

Ty: - "Rano cię prosiłam, żebyś ogarnął mieszkanie.. Wracam, a tu brudne naczynia, gacie na środku pokoju i..."
On: - "I o coś takiego zaraz mi tu zrobisz awanturę? Poważnie? Ty chyba lubisz dramy. Jesteś nadwrażliwa. Następnym razem uderzysz mnie, bo zupa była za słona. A czy przez twój pusty łepek przeszło, żeby spytać MNIE dlaczego nie zdążyłem posprzątać mieszkania?"

Scenka 4

On: - "Wyglądasz dziś jakbyś miała 10 lat więcej. Robi się z ciebie mamuśka."
Ty: - "Co? Jak możesz tak mówić?"
On: - "A co ty taka nadwrażliwa jesteś.. Żartowałem."

Więcej o "żartach" psychopaty pisałam w tym wpisie: Poczucie humoru psychopaty

3. Niczego takiego nie było

Ta technika jest jeszcze gorsza od poprzednich, bo bardzo mocno niszczy poczucie bezpieczeństwa i zaufanie do siebie. To już typowy gaslighting - doprowadzenie ofiary do wątpienia w swoją poczytalność poprzez serię różnego rodzaju podłych manipulacji. Nazwa zjawiska (która zresztą weszła do fachowej literatury) wzięła się od filmu Gaslight z 1944 roku, który tak swoją drogą warto obejrzeć.

Metody doprowadzenia ofiary do takiego stanu bywają różne. Poniżej przedstawię na przykładach kilka spośród typowych.

Scenka 5

Przygotowujecie się do wieczoru filmowego. Ustawiłaś na stole jedzenie, świece, przygotowałaś film, a teraz wyciągasz bombonierkę z czekoladkami, którą kupiliście kilka dni temu specjalnie na ten wieczór i czekała w szafce. Otwierasz ją i dostrzegasz, że połowa czekoladek zniknęła. Ty jej nie ruszałaś, a mieszkacie we dwoje, więc wniosek jest prosty.

Ty: - "Zjadłeś połowę czekoladek z bombonierki?"
On: - "Ależ skąd. A co, nie ma połowy? Pokaż. O, rzeczywiście. Ty musiałaś je zjeść."
Ty: - "Jestem pewna, że jej nie ruszałam!"
On: - "Jak nie ty, to kto? Krasnoludki? Jesteś łakoma, nie kontrolujesz się i jeszcze próbujesz zrzucić winę na mnie? Ja tu dłużej nie wytrzymam, pakuję się i wyprowadzam."
Ty: - "Zaczekaj..."

Zdarzyła mi się bardzo podobna scena. Psychopata zaczął się nawet już pakować, ze wściekłością trzaskać drzwiami, dzwonić do kumpla czy może dziś u niego przenocować.. A ponieważ już wcześniej zbudował sobie moje zaufanie, to jakoś nie mogło do mnie dotrzeć, że to wszystko od początku było celową grą, przedstawieniem na pokaz, żeby wywołać moją dezorientację. Przecież gdyby on naprawdę zjadł te czekoladki, to nie reagowałby w ten sposób i nie denerwowałby się "oskarżeniem". To może faktycznie ja je zjadłam, ale dlaczego tego nie pamiętam? Przerażało mnie to, naprawdę.

Scenka 6

Przygotowujesz się do wyjścia do pracy. Umyłaś włosy i zdenerwowana szukasz suszarki. Zawsze odkładałaś ją do koszyka na pralce. Wydaje ci się że ostatnio też ją tam położyłaś, a tu jak na złość jej nie ma.

Ty: - "Nie brałeś mojej suszarki do włosów? Nigdzie nie mogę jej znaleźć."
On: - "Przecież nie mieliśmy suszarki do włosów."
Ty: - "Jak to nie? Miałam, taką czerwoną.. Jestem pewna, że w zeszłym tygodniu suszyłam nią włosy, leżała w koszyczku."
On: - [Wzdycha ciężko] "Może miałaś jakąś na poprzednim mieszkaniu, ale mieszkamy razem już od miesiąca i nigdy nie było tu żadnej suszarki."
Ty: - "Niemożliwe, była tutaj jeszcze wczoraj, a teraz nigdzie jej nie ma."
On: - "Skoro twierdzisz że była, to dlaczego teraz nigdzie jej nie ma? Jesteś taka roztrzepana... może zapomniałaś ją zabrać przy przeprowadzce?"

Zastanawiasz się i dochodzisz do wniosku, że to możliwe. Co prawda pamiętasz, że tydzień temu suszyłaś nią tu włosy, ale może to jednak było kiedy indziej... Faktycznie jesteś ostatnio jakaś roztrzepana, on nie pierwszy raz ci o tym mówi. Powinnaś chyba bardziej się skupić. (Ta opcja wydaje się bezpieczniejsza. W innym wypadku musiałabyś go oskarżyć o celowe wyrzucenie twojej suszarki.. a to wydaje się tak chore, że naprawdę trudno coś takiego podejrzewać)

Scenka 7

Idziesz do sklepu zrobić drobne zakupy.

On: - "Hej, to jak już będziesz w sklepie, to kup przy okazji mleko i pomidory, a dla mnie czekoladę z orzechami."
Ty: - "Nie ma sprawy!"

Po jakimś czasie wracasz z zakupami.

Ty: - "Proszę, twoja czekolada z orzechami."
On: - "Przecież prosiłem cię o kupno ciasteczek orzechowych, a nie czekolady..?"
Ty: - "Jak to? Na pewno mówiłeś, że ma być czekolada."
On: - "Skup się! Przecież wiesz, że nigdy nie przepadałem za czekoladą. Nawet w takiej sprawie nie można na ciebie liczyć."

Takie akcje sprawiają, że zaczyna się wątpić w swoją poczytalność, w swoją pamięć. Po kilku podobnych sytuacjach zaczęłam go prosić, żeby listę zakupów sporządzał mi zawsze na papierze lub wysyłał SMSem.

Scenka 8

Ty: - "Kochanie, znów nie spuściłeś wody w toalecie, a wczoraj prosiłam cię żebyś o tym pamiętał i obiecałeś.."
On: - "Ja coś obiecywałem? Nie pamiętam takiej rozmowy. To jakieś twoje urojenia."

Podsumowanie

Wszystkie podobne działania mają na celu zdezorientować ofiarę i złamać jej wiarę we własną poczytalność, co niestety bardzo często się udaje. Nie bez powodu to partnerki psychopatów często zgłaszają się same na terapię uważając, że to one są chore, winne wszystkiemu i że to z nimi, a nie z ich ukochanym misiem wszystko jest nie tak. (Terapię mimo wszystko bardzo polecam, bo niezależnie od początkowej motywacji dobry terapeuta pomoże odkryć co tak naprawdę się dzieje i poskładać się w całość po traumatycznym doświadczeniu toksycznego związku).

A jak nie dać się zwariować? Jeśli jeszcze mieszkasz z psychopatą, to możesz spróbować nagrywać wszelkie kontrowersyjne rozmowy i jego awantury. Przesłuchanie ich po czasie, już na chłodno, potrafi naprawdę otworzyć oczy na to, w jaki sposób on tobą manipuluje i w jakim stopniu jego argumenty nie trzymają się kupy.

Jednak przede wszystkim, co już powtarzałam wielokrotnie, trzeba odciąć całkowicie kontakt z psychopatą - i to jest jedyne pewne wyjście. Odzyskanie wiary w siebie i kontroli nad własnym życiem zajmuje potem nieco czasu i wymaga pracy, ale warto się jej podjąć. Już samo przebywanie z dala od psychopaty i nie kontaktowanie się z nim sprawia, że po pewnym czasie zupełnie inaczej patrzy się na wszystkie takie sytuacje. Przypominasz je sobie, analizujesz i.. nagle zaczyna do ciebie docierać prawda, jak promienie światła przesączające się wreszcie przez mgłę.

Cały ten proces wygląda trochę jak ucieczka z sekty, jak przebudzenie się z długiego snu, jak wydostanie się z Matriksa do rzeczywistego świata. Zaczynasz wtedy zdawać sobie sprawę, że wiele spośród rzeczy które uznawałaś za prawdę, było tylko przemyślną grą nastawioną na dezorientację; bardzo wymyślną i okrutną iluzją w której uwięziono twój umysł. A wszystko po to aby - droga bateryjko - pewien pasożyt bez przeszkód mógł czerpać sobie z twych zasobów. Proces przebudzenia po toksycznym związku bardzo boli, tak samo jak każde rozbicie ładnej iluzji, ale mimo wszystko warto - bo tylko prawda ma wartość, tylko na niej można zbudować realne szczęście.

To którą pigułkę wybierasz?

14 komentarzy:

  1. Szkoda, że oczy otwierają się najczęściej gdy jesteśmy już tak bardzo poturbowane. Albo wyniszczajacymi działaniami psychola albo jego odejściem które oplakujemy (grrrr). Zastanawiam się również dlaczego ja po kilku tygodniach wiedziałam że coś nie gra, a niedługo minie rok kiedy jest szczęśliwy ze swoją nową ofiarą. Ślepa? Ja głupia?
    Nie ogarniam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, szkoda że tak jest. Bardzo bym chciała móc dotrzeć z blogiem do osób, które dopiero poznają psychopatów, żeby je przestrzec zanim wpakują się w to bagno, ale wiem jak to nierealne. Ja sama póki tego nie doświadczyłam, chyba bym nie uwierzyła, że istnieją tacy ludzie. Swoją drogą nowa "ofiara" twojego prędzej czy później też pójdzie w odstawkę. Widzisz zapewne tylko "fasadę" tego, co tam się teraz dzieje.

      Usuń
    2. Problem w tym, że rzadko udaje się jednak ostrzec, te emocje są tak wciągające, że ofiara nawet jak coś podejrzewa to wierzy, że będzie pierwszą, która misia zmieni.
      Ja w sumie podejrzewałam bardzo szybko, co się święci, a potem, jak już byłam pewna, wracałam kilkakrotnie żeby przeżyć raz jeszcze ten haj.
      Pamiętam starania przyjaciółki, która mówiła "nie idź do niego", a ja odpowiadałam, że nie mogę inaczej.
      Cóż, nauczyłam się, ale na swoich błędach.
      Miałam w sobie coś z masochistki i nie było takiej siły, która by mnie wtedy powstrzymała.
      A co do tematu notki: tak, zrobienie wariatki z osoby o nadwyrężonym poczuciu własnej wattości jest bardzo łatwe.

      Usuń
  2. Problem jest w tym, że on już jest wariatem, więc nie ma nic do stracenia ;)
    A my staramy się resztkami sił walczyć o coś (o uczucie, o misia, potem o siebie, o rozum) ... stracona pozycja

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam. to nie tylko partner moze byc takim manipulatorem . Kupilismy polowe domu a za druga otrzymalismy wlasnie taka pyschopatyczna babcie. Gdy jej corka z nia mieszkala wszytscy mysleli ze babusia taaka pokrzywdzona, a corka wariatka-nawet ja, Gdy juz z nia zamieszkalismy chciala z nas takich zrobic , na.szczescie szybko zorientowalismy sie co to za ziolko i wiemy jak z takimi ludzmi postepowac ;) najwazniejsze to wiedziec kto kim jest

    OdpowiedzUsuń
  4. Cały ten artykuł jest bardzo stronniczy, nie bierze pod uwagę że to kobieta często jest tym psychopatą. W życiu jest tak że kobieta budując swój podły plan jest manipulantką i zrobi wszystko aby pogrążyć swojego partnera kłamiąc, oskarżając o przemoc itd. nie przedstawiając żadnych dowodów wszyscy jej wierzą bo to przecież słaba płeć. Słaba????? sam chciałbym być taki słaby ku......!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny artykuł. Trafia w samo sedno. A może wszyscy po części jesteśmy wariatami i psychopatami? Z czego to może wynikać? Może z ludzkiej natury? Jesteśmy słabi. Dlaczego ktoś nas tak zaprogramował? Miał w tym jakiś zamierzony cel? Czy może w sposób równie wyrachowany i cyniczny sprawił byśmy byli cierpiącymi z natury. Spójrzcie na zwierzęta. One takich problemów nie mają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wgłębiałam się w ten temat na blogu, ale w tym spostrzeżeniu coś jest, bo bycie psychopatą lub nie, nie jest cechą na zasadzie 0 - 1. To raczej całe spektrum cech osobowości, specyficznych zachowań, postrzegania świata itd. Są osoby, które są na takiej skali bardziej psychopatyczne i takie, które mniej. Jeśli zrobimy jakiś "test na psychopatę", na przykład z 50 cechami, to będą ludzie którzy mają tych cech np. 45 czy 50 (i o takich jest ten blog ;), a będą tacy, którzy dostaną tych punktów w takim teście powiedzmy 15 i pewnie te osoby będą dużo mniej toksyczne niż ci pierwsi, ale wciąż w pewnych sytuacjach mogą zachować się w jakiś sposób psychopatycznie. Pewnie mało kto dostanie 0 punktów. I teraz gdzie tu postawić granicę? :) Ale to już zadanie raczej dla naukowców. Dla mnie tak właściwie nie jest istotne, czy ktoś jest w 100% psychopatą, czy nie jest, tylko raczej czy dana osoba jest dla mnie pozytywna, czy negatywna.

      Usuń
  6. Wszyscy jej wierzą, nie ze względu na słabą płeć, tylko dlatego, że to po ofierze widać przemoc, a nie po oprawcy. Cały ten blog jest stronniczy, bo dotyczy kobiet w związkach lub po z psychopatami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały blog jest stronniczy, bo zakłada, że psychopaci to tylko mężowie/narzeczeni/konkubenci kobiet.

      Usuń
  7. Jeszcze kochankowie kobiet.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam obydwoje takich rodziców. Matkę narcyzę i prześladowczynie. Od lat robi ze mnie wariata, prześladuje, zamknela 14 w psychuszkach teraz jest to wszystko ukrywane. Zakłada mi sprawy ze swoją policją, nasyła na mnie swoją policję bym nie miał dowodów policja ukradła mi telefon, pendrive....

    OdpowiedzUsuń
  9. Taka matka niszczy mnie nawet z Polski. Jezdzi z moja dokumentacja psychiatryczna po komisariatach, szpitalach, jezdzila nawet za mna zagranice ukrywajac sie gdzies za blokami, zamieszkala w hotelu najblizszym i chodzila za mna. Zalozyla mi w Polsce postepowanie karne wraz z policja o znecanie sie nad nia, jezdzi po psychiatrach, zamykala w szpitalach. Zdebilniala policja w Polsce szuka mnie dla niej na podstawie jednego mojego wypisu ze szpitala gdy jeszcze bylem niepelnoletni ktory trzyma w szafie matka. Matka z policja nawet w prokuraturze do akt sklada to co chce. Ma tylko e=mail do mnie i tak go stalkuje dalej. Ja przez kilka lat proszac ja by dala mi spokoj czy ze nie zycze sobie z nia kontaktu nie moge zlozyc nawet zawiadomienia, nie jestem ubezwlasnowolniony, mam nawet papiery ze jestem zdrowy. Matka robi numery na Stefana W., Tomasza Chade, krzyczy "bierzcie go" "Robcie z nim co chcecie, robcie z nim co chcecie" a mi sie smieja w twarz, ze to matka. Mam 25 lat, mieszkalem juz w roznych miastach, stracilem przez suke zdrowie, 3x prace, zamykala mnie w domu, szpitalach, pokojach i moze robic sobie co chce bo jest...matka. Smieje mi sie w twarz, ze przespi sie z dzielnicowym i on zrobi mi to samo co jej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozstaliśmy się z powodu zdrady kolejnej zdrady 5 mies temu. Przeczytalam juz mnóstwo rzeczy i wiem z kim miałam do czynienia. Ale zauważyłam to wszystko dopiero po rozstaniu jak uwolniłam się od przebywania w toksycznej zawiesinie. Schemat identyczny nawet teksty podobne. Wszystkie elementy obecne ale bez jakiegoś wielkiego maltretowania no i czasem też potrafiłam się odgryźć i jakoś w tym funkcjonować na zasadzie gry. Dziś widzę jak mocno wypierałam to całe zło, jak pozwalałam przesuwać granice, niektóre dialogi przypominają mi się dopiero teraz gdy czytam podobne. Szok jak człowiek daje się zmanipulować. Życzę nam siły I wolności od trucizny.

    OdpowiedzUsuń