sobota, 24 września 2016

Czy mogę wygrać z psychopatą?

I - "Wygrywanie" po zakończeniu związku

Jeśli masz za sobą toksyczny związek i jesteś na etapie składania się w całość po tym traumatycznym doświadczeniu, to prędzej czy później pojawi się u ciebie etap gniewu. Jeżeli to ty zerwałaś z toksycznym partnerem, to zapewne w ten etap wkroczysz z większą łatwością. Porzuconym partnerkom psychopatów dojście do tego momentu zajmuje zwykle trochę więcej czasu, bo niestety często są to osoby mające problemy z samym odczuwaniem gniewu (w końcu przez lata chorej relacji uczą się tłumić "negatywne" emocje, więc i po zakończeniu takiego związku dominujący będzie raczej smutek, rozpacz, żal, tęsknota). Jednak prędzej czy później każdy chyba dociera do tej ważnej emocji.

Faza gniewu

To zupełnie zdrowe i normalne, że gdy zaczynamy sobie uświadamiać, jak bardzo zostałyśmy oszukane przez osobę, której tak głęboko zaufałyśmy, jak ogromna była warstwa różnego rodzaju kłamstw i manipulacji, ile czasu zmarnowałyśmy dla kogoś, kto od początku miał nas gdzieś, to... zaczynamy odczuwać potężny gniew, wściekłość, a czasami wręcz nienawiść. Masz do tych emocji pełne prawo i jeśli tak czujesz, to możesz się z tego cieszyć. Gniew to emocja, która daje ogromną siłę, przysłowiowego kopa w dupę do wprowadzenia zmian. Oznacza też, że pewne sprawy wreszcie do ciebie dotarły, oznacza rezygnację z iluzji i zaprzestanie wmawiania sobie że "może on wcale nie chciał i tak naprawdę był dobry, tylko wszystko tak jakoś samo wychodziło na odwrót".

Z gniewem jest jednak pewien problem. To bardzo potężna emocja, która potrafi być bardzo wyniszczająca i domaga się natychmiastowego wyrażenia. Czy miewałaś w takich chwilach wrażenie, że dosłownie cię nosi i najchętniej zaraz do niego pojedziesz sprzedać mu sierpa prosto w jego parszywy nochal i wyszczerzone zębiska? Ja też. Świadomość doświadczonej krzywdy domaga się wyrównania, naprawy, albo... zemsty. Już chyba wiesz, że naprawy się nie doczekasz. Nie ze strony kogoś, kto wyrządzał krzywdę świadomie i z premedytacją. Nie ze strony kogoś, kto jest niezdolny do odczuwania wyrzutów sumienia. A zatem pozostaje zemsta?

Czy mogę z nim wygrać?

Załóżmy, że opracowałaś już wspaniały plan w jaki sposób mu teraz dokopiesz i chcesz wdrożyć to w życie z przeświadczeniem, że gdy to zrobisz, na pewno ci ulży. Czy to ma sens, czy w ogóle możesz z nim wygrać? Rozczaruję cię - ale nie możesz, a przynajmniej nie w taki sposób, jak byś tego chciała. Możesz rzecz jasna podjąć teraz wiele działań, które będą miały sens i które będą jakąś formą wygranej, na przykład:

- Możesz wygrać sprawę rozwodową i uzyskać orzeczenie o jego winie, możesz zawalczyć o korzystny podział majątku, możesz pozbawić go prawa do opieki nad waszymi dziećmi lub ograniczyć mu spotkania z nimi - o takie rzeczy na pewno warto zawalczyć dla dobra twojego i dzieci.

- Możesz ostrzec przed nim wspólnych znajomych, wyjaśnić im z kim masz do czynienia - to też warto zrobić, nie tylko żeby odciąć mu drogę manipulacji tobą poprzez te osoby, ale również aby je uchronić przed przyszłym wykorzystywaniem ze strony psychola.

- Możesz nawiązać kontakt z byłymi partnerkami psychopaty, albo nawet ostrzec przed nim jego obecną dziewczynę - oczywiście licząc się z ryzykiem, że któraś z nich może się okazać na tyle naiwna, że wszystko mu powtórzy, lecz mimo wszystko może być warto uświadomić je z kim miały/mają do czynienia (naprawdę zdziwisz się ilu doświadczyłyście wspólnych toksycznych zachowań ze strony psychopaty), a jeśli nawet któraś z nich ci nie uwierzy, to chociaż zasiejesz ziarno wątpliwości - później będzie już wiedziała gdzie szukać pomocy, gdy sama będzie uciekać ze swojego piekła.

Możesz pójść jeszcze dalej i zrobić o wiele więcej podobnych rzeczy. Tylko, że są tu pewne problemy, z których musisz zdać sobie sprawę.

1. Brak autorefleksji psychopaty

Widzisz, przede wszystkim psychopata nie jest osobą, która kiedykolwiek przyzna "przepraszam, uświadomiłem sobie że byłem świnią, wygrałaś". (Chyba, że zrobi to na pokaz, aby znów się do ciebie dobrać i za jakiś czas zgnoić cię jeszcze bardziej). Jeśli chcesz, aby on odczuł swoją przegraną i wyciągnął z niej wnioski aby się zmienić, to coś takiego nigdy nie nastąpi. Psychopata nie potrafi czuć też strachu. Nawet gdybyś zawaliła mu na głowę cały świat, to uzna to za wspaniały argument do manipulacji kolejną ofiarą ("najdroższa, jestem taki biedny, moja chora psychicznie ex partnerka właśnie zawaliła mi na głowę cały świat, czy przygarniesz mnie?" - znana śpiewka, co?). Czego byś nie zrobiła, on i tak poszuka sposobów, aby jakoś obrócić to na swoją korzyść.

2. Emocjonalna zależność od psychopaty

Zemsta to wciąż pewna forma zależności. Może już od dawna wiesz co to za dupek, może już się wygrzebałaś z dołka po chorej relacji, jesteś pewna że nie chcesz z nim być, ale mimo to wciąż o nim myślisz i knujesz jak tu mu dokopać. A zatem... niestety nadal nie jesteś wolna. "Zaraz, zaraz" - możesz w tym miejscu zaprotestować - "przecież przed chwilą pisałaś, że uważasz gniew za niezbędny etap zdrowienia, a teraz nagle stwierdzasz że to brnięcie w dalszą zależność, zdecyduj się może, co?" Tak, uważam, że gniew to ważny etap zdrowienia, ale nie końcowy etap. Trzeba przez niego przejść, dać mu ujście, powściekać się, a potem... iść dalej. Chyba nie chciałabyś przeżyć całej reszty życia myśląc o tym, jak bardzo pragniesz zemsty? Poza tym od nienawiści jest niebezpiecznie blisko do miłości.. Przypomnij sobie z jaką łatwością przechodziłaś od rozpaczy do euforii, od gniewu do czułości, gdy wybaczałaś mu kolejne chore zachowania. Bo to nie nienawiść jest przeciwieństwem miłości. Tym przeciwieństwem jest... obojętność.

3. Odsłanianie się na atak

Psychopata bardzo chętnie się zemści na kimś takim, jak ty teraz - na osobie, która nie doceniła jego wspaniałości i doskonałości, która ośmieliła się zerwać z jego smyczy. On tylko czeka, aż zrobisz coś głupiego (a pod wpływem tak silnych emocji, jak gniew, łatwo działać pochopnie), czeka aż stracisz kontrolę (a łatwo ją stracić przy psychopacie, który jest mistrzem gry na cudzych emocjach). Z przyjemnością ci takie momenty wygarnie, albo zrobi z ciebie niezrównoważoną szaloną babę - przed rodziną, znajomymi, przed sądem... Poza tym ujawnienie mu tego, co cię boli i pokazanie przy nim twoich prawdziwych emocji tylko odsłania cię na nowe formy ataku. Możesz być pewna, że on wyłapie i wykorzysta każdy twój słaby punkt, tak samo jak robił to dotąd.

Co zatem zrobić, jak żyć?

Kilka moich propozycji:.

- Nie tłumić gniewu w sobie, nie udawać że go nie ma. Bo on i tak będzie. Nie zniknie, tylko będzie wyniszczał cię od środka. Gdy napada cię ogromny gniew, pozwól sobie się pozłościć.

- Możesz się komuś wygadać (np. bliskiej przyjaciółce) i wykrzyczeć jak bardzo psychola nienawidzisz. (Tylko może nie rób tego codziennie, bo dziewczynę przestraszysz ;)).

- Możesz zastosować "technikę pustego krzesła". Polega to na tym, że siadasz na krześle, a naprzeciwko stawiasz drugie - puste i wyobrażasz sobie, że siedzi na nim twój były partner psychol. Siedzi i nie może się odezwać, więc będzie słuchał wszystkiego co powiesz. Teraz możesz mu wszystko wygarnąć. Prawdopodobnie poczujesz po tym ulgę.

- Weź kartkę i napisz list do swojego "cudownego księcia". Napisz mu co czujesz, czym cię skrzywdził i jak bardzo to bolało. Możesz napisać co o nim teraz myślisz i w ogóle wszystko, co tylko zechcesz. Ale na koniec wyrzucasz list do kosza, w żadnym razie go nie wysyłasz.

- Bardzo zdrowy i oczyszczający emocjonalnie jest... sport. Poszukaj sobie formy aktywności, którą polubisz, a która pozwoli ci się "wymęczyć". Może być to taniec, bieganie... cokolwiek. Ja zaczęłam trenować sporty walki, które z jednej strony pozwalają mi wyrażać złość, a z drugiej zwiększają pewność siebie i poczucie mocy.

- Zasada "zero kontaktu" (o której już wcześniej pisałam) jest przez cały czas absolutną podstawą!


II - "Wygrywanie" w trakcie związku

Znam niestety przypadki osób, które świadomie tkwią w związku z psychopatą i chcą w takiej relacji pozostać nawet wiedząc, z kim mają do czynienia. Takie osoby często w jakiś sposób starają się pracować nad sobą, dostrzegają wiele chorych zachowań partnera i jego manipulacji, ale mimo to nie chcą zdecydować się na odejście.

"Nauczyłam się obojętności na jego zachowania. To przyjemne obserwować, gdy on próbuje bezskutecznie mnie wytrącić z równowagi."

"Próbował mnie znów oszukać, ale bez trudu rozpracowałam jego kłamstwo. Był bardzo zmieszany, tym razem to ja wygrałam."

Jeśli jesteś jedną z takich osób, które świadomie postanowiły żyć z psychopatą w przeświadczeniu, że mogą z nim "wygrywać", to powinnaś zadać sobie parę pytań:

- Czy normalny związek na pewno powinien się opierać na prowadzeniu wojny i wygrywaniu kolejnych bitew? Czy "partner" to na pewno synonim słowa "przeciwnik"?

- Czy to na pewno o takiej formie relacji marzysz? Czy uważasz, że nie zasługujesz na coś więcej?

- Czy na pewno można powiedzieć, że "wygrałaś", skoro mieszkasz ze swoim wrogiem i jesteś od niego bardzo mocno zależna emocjonalnie? (Sama wiesz że jesteś, skoro nie potrafisz po prostu odejść.)

Asymetria ataku i obrony

Jest jeszcze jedna z przyczyn dlaczego w takiej sytuacji nigdy nie wygrasz z psychopatą. Ty jesteś osobą posiadającą emocje, która pragnie dobra, ciepła, miłości. On jest nieludzką istotą pozbawioną tego typu pragnień, której celem jest manipulacja i osiąganie korzyści kosztem innych. On nigdy się nie załamie i nie musi się w tym celu specjalnie starać, tak po prostu działa jego mózg. Z kolei ty musisz ciągle walczyć, aby utrzymać się na powierzchni.

Wkrada się tu taki standardowy problem dotyczący tematu obronności w ogóle - asymetria ataku i obrony. Najłatwiej mi będzie wyjaśnić to na przykładzie. Załóżmy, że chcesz zabezpieczyć twierdzę przed zdobyciem przez wrogą armię. Aby to zrobić, musisz zadbać o każdy słaby punkt - o zapasy żywności i stały dostęp do świeżej wody, o morale załogi twierdzy, o silne mury, o mocną bramę, o obronę przed atakami z powietrza, o to by nie dało się zrobić podkopu, o nieprzekupność strażników przy bramach itd. To całe mnóstwo czynników, którym trzeba wciąż poświęcać uwagę. Nawet gdy zadbasz o sto, to nie będziesz spokojnie spać po nocach zastanawiając się, czy nie zapomniałaś o sto pierwszym. A co musi zrobić atakujący? Wystarczy, że znajdzie jeden, tylko jeden jedyny słaby punkt i skutecznie go wykorzysta. W dowolnym momencie, najprawdopodobniej takim, gdy będziesz chwilowo osłabiona.

Widzisz już analogię? Mieszkając i starając się wygrywać z psychopatą, jesteś w sytuacji dowódcy oblężonej twierdzy (któremu w dodatku nikt nigdy nie przyjdzie z pomocą). Jeśli masz szczęście, możesz tak wytrwać długo. Miesiąc, może pół roku, rok.. ale w końcu twój wróg znajdzie sposób na sforsowanie tylnej bramy i leżysz.

Największą wygraną jest gdy... uświadomisz sobie, że wcale nie musisz z nim wygrywać. Że samo odejście i odcięcie kontaktu z psychopatą jest już całkowicie wystarczającym sukcesem, bo w tym momencie wygrywasz swoje życie, a to wcale nie jest za mało.

wtorek, 20 września 2016

Poradnik dla uciekających

Wiele kobiet tkwiących w toksycznych związkach z psychopatami prędzej czy później myśli o ucieczce. Jednak ktoś kto nigdy nie znalazł w takiej sytuacji, nie jest w stanie zrozumieć, jak ciężkie jest podjęcie takiej decyzji. To prawdziwa walka z uzależnieniem, wyczerpujący odwyk, batalia w której stawką jest twoje życie. Przy czym musisz się zmierzyć nie tylko z psychopatą, lecz często także ze wspólnymi (zmanipulowanymi) znajomymi, rodziną, systemem prawnym (gdy czeka cię sprawa rozwodowa), a przede wszystkim z własnymi emocjami.

Opisuję dziś kilka rzeczy, które mogą ci pomóc na tym etapie.

Wszystkie poniższe punkty obowiązują również w sytuacji, gdy wasz związek już został formalnie zakończony, ale nadal utrzymujesz jakąś formę kontaktu z psychopatą. (Po co ci taki kontakt? Czy przypadkiem dalej nie jest to zależność emocjonalna?)

Nie bez powodu piszę więc o ucieczce, a nie o zerwaniu z psychopatą. Zakończenie związku to tylko jeden z elementów całego procesu ucieczki...


1. Rozpraw się z wymówkami

Nie czekaj na lepszy moment, aby odejść. Taka chwila nigdy nie nadejdzie, naprawdę. Toksyczny związek to droga tylko w jednym kierunku - w dół. Lepiej już nie będzie, a najlepszy dzień na rozpoczęcie ucieczki jest DZIŚ.

Odkładanie tej decyzji to niestety typowa przypadłość. W tym samym czasie twój umysł produkuje całe mnóstwo wymówek dlaczego nie możesz tego zrobić, takich jak na przykład:

- "A może on jednak tym razem naprawdę sobie wszystko przemyślał i teraz już się zmieni? Jego słowa brzmiały naprawdę szczerze." (Wierzysz w to? Ile razy ci to obiecywał? A co się tak naprawdę od tego czasu zmieniło?)

- "Nie czuję się na siłach, teraz jestem zdruzgotana i zrozpaczona, więc poczekam aż będę się czuła lepiej" (Poważnie? Przypomnij sobie zatem jak wyglądają twoje myśli, gdy faktycznie czujesz się lepiej. Czy przypadkiem nie próbujesz się wtedy oszukiwać, że te gorsze chwile minęły już na zawsze i teraz - po pięćdziesiątej szansie i tygodniu w trakcie którego psychopata był miły - już na pewno zawsze będzie dobrze? A jak się potem wszystko kończy? Prawda jest taka, że jeśli czujesz się teraz źle, to jest to idealny moment na ucieczkę.)

- "Muszę z nim zostać dla dobra naszego dziecka" (Czy na pewno chodzi ci w tym wszystkim o dobro dziecka, czy to tylko wygodne uzasadnienie twojego braku działania? I czy dziecko na pewno bardziej skorzysta na obserwowaniu przez lata waszej chorej relacji, niż gdybyś ułożyła swoje życie na nowo - z kimś nietoksycznym, ucząc tym samym swojego dziecka szacunku do siebie i zdrowych wzorców budowania relacji?)

- "Nie dam sobie rady bez niego" (Zakładam, że nie znaliście się od urodzenia. A to znaczy, że przez pewną część swojego życia funkcjonowałaś bez niego i dawałaś sobie radę. Czemu zatem nie poradzisz sobie teraz, tym bardziej że jesteś starsza i bardziej doświadczona?)

Każda z nas jest inna, każda ma inną sytuację, więc poszczególne wymówki mogą być różne, ale w skrócie sprowadzają się do jednego: "nie mogę od niego odejść, za bardzo się boję".

Polecam w tym miejscu wykonanie ćwiczenia, które opisywałam w innej notce, tutaj:

Co ci daje toksyczny związek [Ćwiczenie]

To powinno ci trochę pomóc z rozprawieniem się z wymówkami - przynajmniej na poziomie intelektualnym.


2. Podejmij decyzję

To bardzo ważny etap. To ta chwila, gdy mówisz sobie, sama przed sobą: "TAK - chcę i postanawiam zrobić wszystko, aby zakończyć ten chory związek."

Nie musisz czuć się dobrze podejmując taką decyzję. Prawdę mówiąc, raczej będziesz czuła się fatalnie. Teraz zaczną dobijać się emocje i możesz mieć całą masę wątpliwości.

Ale wiedz, że jak najbardziej możesz pozwolić sobie odejść i uciec, pomimo tych wątpliwości, pomimo całego lęku i rozpaczy. Wcale nie musisz pozbywać się ich wszystkich. To nigdy tak nie działa i jeśli będziesz czekać na taki moment, to on nigdy nie nadejdzie. Psychopata jest przecież osobą bardzo wprawioną w manipulacji, w tym w podsycaniu twoich wątpliwości. Właściwie to ile już szans mu dałaś?

Powiedz sobie raczej coś w rodzaju - "Boję się, bo mam prawo się bać - ale mimo to odchodzę", a potem skocz na głęboką wodę. Przez chwilę może ci się wydawać, że toniesz, ale jeśli dasz sobie szansę, to na pewno z czasem odkryjesz, że to było tylko złudzenie, bo przecież pływasz doskonale.


3. Zapisz na papierze dlaczego to robisz

Najlepiej zrób to od razu, w chwili gdy zdecydowałaś o odejściu. To jest moment, gdy jesteś na niego zła, naprawdę masz dość i jesteś pewna, że teraz już musisz to zakończyć. Wypisz teraz wszystkie jego zachowania, które cię bolały, wszystkie kłamstwa, zdrady, manipulacje które odkryłaś lub o których usłyszałaś. Napisz ile razy mu uwierzyłaś i ile razy do niego wracałaś. Napisz co stało się potem. Opisz, jak się czułaś w tych chwilach. A na sam koniec - zachowaj sobie całą tę listę. Będzie ci ona pomocą za każdym razem, gdy przyjdą chwile zwątpienia (a jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że przyjdą, nawet jeśli teraz myślisz, że nie).

Pamiętaj, że z ucieczką z toksycznego związku jest zupełnie tak, jak z wychodzeniem z uzależnienia. Jednego dnia czujesz, że masz moc przenoszenia gór i zastanawiasz się dlaczego już lata wcześniej nie odeszłaś i nie zaczęłaś żyć dla siebie. A tydzień później, nawet bez wyraźnego powodu, nagle doznajesz poczucia bezsensu, zaczynasz się łamać, a twój umysł podsuwa ci hurtowo wasze ulubione smutne piosenki i sentymentalne wspomnienia najpiękniejszych chwil. Jeśli w takim momencie odbierzesz od niego przesyłkę z bukietem róż i płaczliwie-błagalnego SMS-a o ostatniej szansie, to niestety bardzo możliwe, że się złamiesz. W takich momentach sięgaj natychmiast po swoją listę i przypominaj sobie jak wygląda jego gorsza (prawdziwa) twarz.


4. Odetnij definitywnie wszystkie formy kontaktu

To bardzo ważny punkt, bez którego w praktyce nie da się rozpocząć procesu zdrowienia. Zasada "zero kontaktu" jest najważniejszą rzeczą, którą powinnaś zrobić w tym początkowym etapie i powinnaś się tym zająć od razu, jak najprędzej się tylko da. Zero kontaktu nie oznacza, że OGRANICZYSZ kontakt na przykład do jednego spotkania na tydzień, albo tylko do telefonów lub nawet samego czytania SMSów.

(Oczywiście po jakimś czasie możesz stanąć na nogi na tyle, że jakiś rzewny płaczliwy list od psychopaty nie będzie już robić na tobie wrażenia, ale nie oszukujmy się - raczej nie nastąpi to prędko. A gdy już osiągniesz ten etap, to i tak wyjdzie na jedno, bo nie będziesz odczuwać żadnej potrzeby utrzymywania kontaktu z psychopatą.)


Ale wracając do tematu, teraz podejmujesz następujące czynności:

- Jeśli mieszkasz u niego, jak najprędzej się wyprowadzasz (do rodziny, znajomych, wynajętego pokoju - tak naprawdę każda opcja będzie lepsza).

- Jeśli on mieszka u ciebie, jak najprędzej organizujesz jego wyprowadzkę. Najlepiej jeśli uda się ograniczyć z nim kontakt już na tym etapie - wtajemnicz kogoś zaufanego w sprawę i poproś o asystę w dniu, gdy komunikujesz mu, że ma się wyprowadzić. Możesz też sama spakować jego rzeczy i wystawić przed drzwi.

- Gdy zrywasz z nim, absolutnie nie zgadzasz się na żadne "ostatnie rozmowy wyjaśniające". Zerwanie przez SMSa będzie też zawsze lepszym pomysłem, niż rozmowa w cztery oczy. Może to i nieładnie, ale tu nie chodzi o to, żeby było ładnie i elegancko. Toksyczny związek to NIE jest normalny związek, który się nie udał, a ucieczka z toksycznego związku nie ma nic wspólnego ze zwykłym zerwaniem. Tu chodzi o ratowanie twojego życia.

- Jeśli jesteście małżeństwem, jak najprędzej wnosisz pozew o rozwód (najlepiej z orzeczeniem winy).

- Zmieniasz numer telefonu lub blokujesz jego numer i SMSy.

- Nie zostajesz z nim sam na sam! Gdy kontakt jest z jakichś powodów naprawdę konieczny (np. sprawa rozwodowa), organizujesz go przez osoby trzecie (np. przez prawnika). Jeśli musisz się z nim widywać z powodu wspólnego dziecka, to również przy przekazywaniu mu dziecka dbasz o obecność osoby trzeciej (np. współlokatorki, zaufanej przyjaciółki, mamy). We wszelkich innych przypadkach, kontakt zrywasz oczywiście całkowicie.

- Zmieniasz maila. Usuwasz go z Facebooka (i wszystkich innych mediów, poprzez które ma dostęp do ciebie).

- Jeśli pracowaliście wspólnie - prosisz o przeniesienie do innego działu/zespołu, lub nawet zmieniasz pracę.

- Sama nie inicjujesz kontaktu. Jeśli odczuwasz wszechogarniającą potrzebę, aby wygarnąć psychopacie trochę rzeczy - nie robisz tego. Zamiast tego bierzesz kartkę papieru i piszesz do niego list, który na końcu palisz/wyrzucasz.

- Nie słuchasz waszej wspólnej muzyki, nie chodzisz na spacery do waszych wspólnych miejsc, nie stroisz się w jego ulubioną sukienkę.

- Jeśli dostałaś od niego jakieś prezenty, wyrzucasz je do śmieci. Jeśli było tam coś wartościowego (np. biżuteria), możesz to komuś oddać lub sprzedać przez Internet.

- Ostrzegasz wspólnych znajomych. Boisz się to zrobić? To wiedz, że psychopata, któremu zależy na odnowieniu kontaktu, będzie ich prawdopodobnie błagać, aby namówili cię na spotkanie z nim, albo nawet na danie mu drugiej szansy (nawet nie musi robić tego wprost, może zacząć przesiadywać u nich i rozpaczać na pokaz licząc na to, że ci o tym opowiedzą). Trzeba ich uprzedzić, że nie życzysz sobie niczego podobnego. A jeśli to bardziej "jego znajomi" i nie masz na to wpływu? Wtedy niestety z nimi też zrywasz kontakt.


5. Znajdź kogoś, kto cię zrozumie

Jeśli masz kogoś, komu czujesz że możesz się zwierzyć - zrób to. Może to będzie ktoś z rodziny, a może udało ci się utrzymać kontakt z jakąś przyjaciółką? Przy wychodzeniu z uzależnienia, każdy potrzebuje pozytywnego wsparcia otoczenia.

Jeśli nie masz takich osób - możesz poszukać wsparcia na forach internetowych, blogach. To oczywiście nie to samo co kontakt na żywo, ale również może przynieść ci pewną ulgę i poczucie, że nie jesteś sama.

W obu powyższych sytuacjach bardzo polecam uczestnictwo w terapii, która może ci pomóc nie tylko poukładać swoje życie na nowo, lecz również sięgnąć do źródeł, poznać mechanizmy swojego działania i lepiej zrozumieć siebie. Szczególnie wartościowa może okazać się terapia grupowa, na której poznasz osoby, które znalazły się w podobnej do ciebie sytuacji. Świadomość że ktoś cię rozumie daje naprawdę ogromną moc (szczególnie gdy osoby z twojego otoczenia próbują cię w tym czasie pocieszać bezwartościowymi i wyrządzającymi więcej szkody niż pomocy słowami w rodzaju "nic takiego się przecież nie stało", "dasz radę", "no weź się w garść"). Poszukaj w swoim mieście grupy terapeutycznej dla "kobiet kochających za bardzo", a jeśli takiej nie znajdziesz (lub nie chcesz), to również terapia indywidualna może ci bardzo pomóc.


6. Uodpornij się na jego zapewnienia poprawy

Jeśli to psychopata zerwał z tobą (znajdując sobie nową ofiarę), to masz tu pewne szczęście w nieszczęściu. Jest duża szansa, że zajmie się teraz urabianiem kolejnej dziewczyny i da ci spokój na jakiś czas tak, że będziesz mogła się trochę pozbierać.

Jeśli jednak to ty zerwałaś z nim, przygotuj się na nieuchronne wielkie przedstawienia pełne łez i patetycznych teatralnych deklaracji jak bardzo on nagle zrozumiał swoje błędy oraz jak wyjątkowa była wasza relacja. Dostaniesz tonę kwiatów i miliard przeprosin (z padaniem na kolana i szlochaniem w gratisie). Może dostaniesz jakiś drogi pierścionek czy inny gadżet, a może zacznie wyć, że pragnął ci się oświadczyć. Na pewno sięgnie po coś z zestawu zagrywek, o których wie, że na ciebie skutecznie działają.

Wiedz, że to nie jest szczere (choć na pewno chciałabyś w to uwierzyć). To tylko taka totalna emocjonalna jazda bez trzymanki, która ma na celu cię złamać. A ponieważ psychopaci potrafią być bardzo przekonujący, to wszystkie punkty które opisałam wcześniej (odcięcie kontaktu, grupa wsparcia, lista jego zachowań) służą właśnie po to, aby nie dopuścić do tego jednego.


Co jeśli po raz kolejny się nabrałaś i do niego wróciłaś lub odnowiłaś kontakt?

Życie na pewno wkrótce zweryfikuje twoje działanie i czeka cię (raczej prędzej, niż później) kolejne gigantyczne rozczarowanie.

Po każdym kolejnym powrocie, po każdej kolejnej danej szansie, jest niestety coraz trudniej odejść. Tak już niestety działamy, że im więcej zasobów czemuś poświęcimy, tym trudniej jest nam się wycofać. Teraz jest ci też tym trudniej zrzucić z oczu klapki i realnie ocenić sytuację, bo inaczej będziesz musiała przyznać sama przed sobą, że wykazałaś się straszną naiwnością dając psychopacie pięćdziesiątą szansę, a to nie jest przyjemne.

Psychopata doskonale o tym wie, dlatego po każdym powrocie i szansie, pozwala sobie na coraz więcej, a ty również przesuwasz swoją granicę tolerancji wmawiając sobie, że jednak uwierzyłaś mu nie na darmo i że tym razem on naprawdę się zmieni. Oczywiście jeśli coś się zmienia, to tylko na gorsze...

Jeśli znalazłaś się w takiej sytuacji, to przede wszystkim przestań udawać, że nic się nie stało. Dałaś się znów oszukać - to niedobrze. Złamałaś słowo, które dałaś samej sobie - to jeszcze gorzej. Pomyśl - co teraz czujesz? Wstyd, złość na niego, rozczarowanie, a może wszystko po trochu? Czym cię przekonał, żebyś znów dała mu szansę? Dlaczego mu uwierzyłaś? Co możesz zrobić, aby nie dać się nabrać kolejny raz?

Ale potem dość obwiniania się. Stało się i tego już nie zmienisz. Pora powrócić do punktu pierwszego - mądrzejsza o nowe doświadczenia przystąp do kolejnego podejścia. To nie szkodzi, że już nie masz poczucia godności i jest to twoja piąta próba. To przecież prawdziwa walka o twoje własne życie, a w tej liczy się tylko przetrwanie.


piątek, 16 września 2016

Skromny dobytek psychopaty

Dziś opowiem wam trochę o tym, co psychopata posiada, a jest tego... cóż, bardzo niewiele.

Przeprowadzka psychopaty

Najłatwiej to wszystko ocenić w momencie przeprowadzki. Jeśli psychopata wprowadza się do ciebie, to prawdopodobnie od razu zauważysz, że jego dobytek jest niezwykle skromny. Jeśli ma powiedzmy, 20 lat, to oczywiście nie pomyślisz, że to podejrzane, ot po prostu jeszcze niczego się nie dorobił. Ale że facet ma na przykład z 30-40 lat, a nie posiada prawie niczego, to już jest dziwne. Oczywiście on ma na to gotową odpowiedź. Miał w życiu pecha, bo pochodzi z takiej biednej rodziny, a teraz jest zapracowany i nawet nie ma czasu na zakupy, do tego te wszystkie chore psychicznie byłe partnerki doprowadziły go do ruiny. Ale oczywiście ty jesteś inna, przy tobie ma nadzieję to wszystko nadrobić i to z nawiązką!

Pamiątki

Psychopata w zasadzie nie posiada żadnych pamiątek, albumów ze zdjęciami (chyba że czystym przypadkiem coś od kogoś dostał i nie chciało mu się tego wyrzucać). Wyjaśnienie jest oczywiste, jego deficyt emocji dotyczy również wspomnień.

Od tej zasady jest jeden wyjątek. Psychopata z dużym prawdopodobieństwem posiada kolekcję rzeczy, które zakupiły mu byłe partnerki lub "przyjaciele". Mój trzymał przez cały czas na wierzchu, wyeksponowany na widoku kubek od byłej dziewczyny, z napisami w stylu "kocham cię". Od jeszcze innej miał pamiątkową figurkę. Gdy wyprowadzał się ode mnie, również zgarnął ze sobą kilka moich prezentów. Różnica polega na tym, że dla niego te rzeczy to nie są pamiątki, lecz trofea. Przypominają mu o jego zdobyczach i skutecznych manipulacjach, podbudowują jego chore ego. Robi się to mało śmieszne, gdy zestawimy to z faktem, że ci spośród psychopatów, którzy zostali seryjnymi mordercami, również często kolekcjonują trofea po swoich byłych ofiarach, ale w tym przypadku są to np. odcięte palce, kosmyki włosów, buty...

Ściana u psychopaty

Prawdopodobnie będzie goła. Nie ma tu zdjęć znajomych czy rodziny, nie ma obrazów (chyba że jakieś były "na stanie mieszkania", ewentualnie trafisz na osobnika, który chce zgrywać artystę lub konesera sztuki).

Rośliny

Zaraz, jakie rośliny? Taki książę miałby poświęcać minutę dziennie ze swojego cennego czasu, żeby podlać jakieś zielsko? Nie ma mowy!

Książki, płyty z muzyką

Takich rzeczy również u psychopaty nie uświadczysz. Posiada może maksymalnie kilkanaście sztuk książek i płyt (a i to tylko w wyjątkowej sytuacji - np. od kogoś dostał, albo są to podręczniki i lektury szkolne). Z drugiej strony bardzo przekonująco potrafi zgrywać oczytanego / osłuchanego. Potrafi na przykład włączyć jakiś utwór i wypowiedzieć się o nim, z pozoru emocjonalnie i w całkiem zgrabnych słowach. Jeśli zaś pochwalisz się mu ulubioną książką, to kilka dni później przy odpowiedniej okazji rzuci ci cytatem z twojego ulubionego bohatera, a gdy zdziwisz się, że nie wiedziałaś, że to czytał, to dodatkowo porówna styl twojego pisarza z jakimś innym autorem i doskonale umotywuje co go w tej lekturze poruszyło.

Cały problem w tym, że jeśli psychopata cokolwiek w życiu przeczytał, to było to najwyżej jakieś krótkie streszczenie, albo opinia w internecie. Ja sama zorientowałam się co jest grane dopiero, gdy przy innych osobach zaczął wyrażać opinie o muzyce, które były skopiowanymi moimi własnymi słowami! Przez lata widziałam tylko jeden jedyny raz, jak psychopata czytał książki. Ten widok mocno mnie zszokował. Później się okazało, że autorka tych książek była znajomą jego nowej (już w tym momencie planowanej) ofiary... brrr!

Ubrania

Tu są dwie opcje:

a) Cokolwiek, co nadaje się do noszenia. Może być z mnóstwem dziur, może być brudne, bo on o to nie dba. Jeśli ma akurat coś lepszego, to najpewniej kupiła mu to mama lub któraś z byłych partnerek.

b) Wszystko co najbardziej szpanerskie i najdroższe. Jak garnitur to tylko od Armaniego, a na koszulę poniżej 1000 zł nawet nie spojrzy. Taki to książę. (Oczywiście najlepiej jeśli to ty zarobisz na jego zachcianki. W tym samym czasie tobie żałuje pieniędzy na dentystę.)

Co jeszcze może posiadać psychopata?

- Zwierzątko - przy czym będzie to albo coś w stylu agresywnego pitbulla, albo coś słodkiego i miłego (mały kotek, chomiczek). Pierwsze wynika z jego zamiłowania do agresji, drugie to narzędzia budowania wizerunku dobrego i uczuciowego człowieka.

- Laptop, gry komputerowe - jeśli mamy do czynienia z typem uzależnionym od gier. (Ale nie zdziw się jeśli ten komputer kupiła mu na kredyt mama.)

- Długi - oczywiście niezawinione, bo taki król przedsiębiorczości jak on już dawno byłby milionerem, gdyby nie ten straszliwy, okrutny los i rzecz jasna byłe partnerki.

- Siebie - to oczywiście najważniejszy punkt, który powinien tobie całkowicie wystarczyć za całą resztę!

Podsumowanie

Jesteś w stanie zaakceptować, że on niczego nie posiada? Bo miłość jest ważniejsza niż pieniądze? Bo przy nim jeszcze się wszystkiego dorobisz? Przynajmniej w tym ostatnim masz całkowitą rację. Zapewniam, że naprawdę dorobisz się mnóstwa rzeczy. Depresji i zwątpienia w swoje zdrowie psychicznie. Zagubienia i myśli samobójczych. Utraty kontaktu z rodziną, znajomymi, przyjaciółmi. Chorób psychosomatycznych. Tę listę można ciągnąć bardzo długo.

Jeszcze ważniejsze od tego czego się dorobisz, jest to, co w tym czasie utracisz, a co można ująć w jednym słowie - SIEBIE. Czy naprawdę warto?

czwartek, 1 września 2016

Mieszkanie z psychopatą

Mamy etap, gdy jesteś już oczarowana, zachwycona i zakochana. Czujesz się przy swoim partnerze tak swobodne, jak gdybyś znała go całe życie (a znacie się może ze 3 miesiące). Nagle nadchodzi ten dzień - propozycja wspólnego zamieszkania. Nieistotne, czy to on poruszył ten temat, żeby "przenieść wasz związek na nowy etap", czy zrobiłaś to ty sama wzruszona losem swojego wybranka (który ma przecież tak bardzo dość mieszkania z psychicznie chorymi rodzicami, albo z zaborczą i niezrównoważoną byłą partnerką, ewentualnie biedaczek nie ma gdzie się podziać po niespodziewanej utracie pracy). Jesteś teraz podwójnie szczęśliwa. Jesteście przecież tacy nierozłączni, jest wam ze sobą tak wspaniale, a teraz to szczęście będzie trwało już codziennie, przez całą dobę, czyż nie?

Gówno prawda, właśnie zakładasz sobie pętlę na szyję, chociaż jeszcze o tym nie wiesz.

Szukanie mieszkania

Najczęściej to psychopata wprowadza się do swojej partnerki/ofiary. W moim przypadku to ja szukałam mieszkania na wynajem, w którym moglibyśmy zamieszkać razem. On postawił tylko jeden wymóg - "ma być luksusowe". Myślałam, że swoboda wyboru gniazdka to efekt zaufania, jakim mnie obdarzył. Oczywiście prawda była inna. Już później zrozumiałam, że naprawdę trzeba by było się postarać, aby znaleźć gorszego od niego nieroba. Nie umiał, czy może raczej nigdy nie chciał sam załatwić nawet najprostszej sprawy (bo po co, skoro zawsze znajdzie się jakiś sługa, ..o, przepraszam, przyjaciel, który zrobi to za niego). Równocześnie niezbyt go obchodziły szczegóły wystroju i wyposażenia mieszkania. To oczywiście kwestia tego, że psychopata nie potrafi się cieszyć takimi rzeczami (a tłumaczyłam to sobie tym, że w ogóle faceci zwracają mniejszą uwagę na jakieś kwiatki i kolorki), ale mieszkanie musiało być oczywiście luksusowe, aby móc szpanować przed znajomymi. Gdyby nie ta chęć lansu, to mam wrażenie, że w sumie by mu wystarczyły cztery szare gołe ściany i ewentualnie jakiś materac.

Aranżacja przestrzeni

"Mój" psychopata tuż po wprowadzeniu się zajął sobie w mieszkaniu strategiczne miejsce, które odtąd było "tylko jego", co musiało być respektowane. Niech by ktoś tylko spróbował usiąść na jego miejscu... Cóż, dzielenie przestrzeni we wspólnym mieszkaniu jest normalne, no nie? Dobra, ale gdyby na tym początkowym kompromisie i podziale wszystko się skończyło, to by było jeszcze w porządku. Ale tak się jakoś złożyło, że psychopata z dnia na dzień poszerzał "swoją" przestrzeń. Robił to oczywiście stopniowo i tak powoli, że ledwo zauważalnie. Dostał od kogoś upominek? Oczywiście od razu wciskał go na półkę z moimi rzeczami. Przecież taki drobiazg mi na pewno nie przeszkadza. Kilka dni później coś tam przestawił, moje rzeczy przesunęły się o ledwo kilka centymetrów robiąc miejsce dla jego.. przecież nie zrobię afery o coś takiego, nie?

Ale prawdziwy cyrk miałam z Wielką Pasją psychola. Widzicie, mój psychol miał dość "ekscentryczne" hobby - hodowlę ptaszników. Gdy się do mnie wprowadzał, jego kolekcja liczyła około 40 sztuk. Specjalnie dla niej znalazłam mieszkanie z dodatkowym parometrowym pokoikiem gospodarczym, gdzie postawiliśmy półki na terraria, i ten właśnie pokoik psychopata dostał w całości do swojej dyspozycji. Na początku mu to niby odpowiadało.

Wkrótce nadeszła chłodna jesień i zima i książę stwierdził, że kilka pająków to gatunki bardzo ciepłolubne, a temperatura w małym pokoiku jest nieco niższa niż w salonie. Normalnie by mi nie śmiał zawracać mi głowy, ale to tylko dla dobra tych pająków, bo martwi się, że nie przeżyją zimy. Czy nie mógłby ze dwóch, no może trzech terrariów postawić wyjątkowo w salonie, tylko na czas tej jednej zimy? Potem załatwi im jakieś dogrzewanie.

Co miałam zrobić, pozwolić żeby pajączki zdechły? Zgodziłam się. Później nadeszły mrozy, a z trzech terrariów zrobiło się pięć (bo jeszcze jego ulubiony duży pająk - tak na wszelki wypadek), potem dziesięć (kilka młodych okazów też ma przecież szczególne wymagania).

Gdy zima się skończyła, okazało się, że dokupił przez czas jej trwania tyle pająków, że w pokoiku się już nie pomieszczą i muszą pozostać w salonie (w salonie stało już wtedy ze 20 terrariów), ale że stoją tu już tyle miesięcy, że przecież chyba mi nie przeszkadzają, prawda? Przecież bym mu powiedziała, gdyby przeszkadzały? W związku należy być ze sobą szczerym! No i chyba nie chciałabym ograniczać go w rozwoju jego pasji, bo wówczas musiałby poważnie przemyśleć naszą relację.

Pająki to tylko przykład, rzecz działa się również na innych płaszczyznach, ale to dobrze obrazuje sposób jego działania. "Zagarnianie" mojej przestrzeni zachodziło po prostu na każdym kroku, przy każdej sposobności, lecz tak powoli że z dnia na dzień niezauważalnie, ale w przeciągu pół roku - drastycznie. W końcu prawie nie miałam miejsca na moje rzeczy, a jego były wszędzie. Właściwie to byłam tak zabiegana, że nawet nie miałam czasu się nad tym zastanowić, bo...

Obowiązki domowe

Możesz się spodziewać, że po pewnym czasie (raczej wcześniej, niż później) większość obowiązków domowych znajdzie się na twojej głowie. Lepiej naucz się sprzątać, gotować, prasować, robić zakupy, zajmować się dziećmi, równocześnie będąc zadbana jak miss świata i pracując na pełen etat, a nawet gdy to wszystko osiągniesz, on i tak będzie wiecznie z ciebie niezadowolony, a jego była partnerka/mamusia/koleżanka (niepotrzebne skreślić) robi wszystko lepiej.

Ale to wszystko, podobnie jak to było z zagarnianiem przestrzeni, dzieje się stopniowo i małymi kroczkami. Na początku wspólnego mieszkania możesz jak najbardziej spodziewać się jego pomocy w codziennych sprawach, a także (a może - przede wszystkim) wielkich deklaracji, jaki on jest wspaniały i pomocny. No przecież jest gentlemanem i ma ZASADY! Zrobi ci wielkie zakupy i dostarczy do domu, bo przecież taka piękna kobieta jak ty nie będzie niczego dźwigać. Wymieni bez proszenia przepaloną żarówkę. Pierwszy będzie się rwał do wynoszenia śmieci i podkreśli, że on nie jest taki jak inni mężczyźni, uważa że obowiązkami domowymi należy się dzielić po równo. Po co to wszystko? Oczywiście to zasłona dymna.

Później nagle się okazuje, że czegoś psychopata nie zrobi. Na przykład nie może sprzątać, bo ma straszne uczulenie na kurz. Oczywiście chciałby ci pomóc, ale to nie jego wina że nie może, lekarz mu zabronił. Ostatnio gdy sprzątał to prawie się zadusił kaszlem. (Ale ponieważ pomaga w tylu innych sprawach, to w sumie nie stanowi dla ciebie problemu, że akurat ścieraniem kurzu zajmiesz się sama. Tylko odtąd pamiętaj, że musisz zetrzeć każdą drobinkę, bo ta jego straszna alergia...)

Jakiś czas później wypadły mu nadgodziny w pracy (tak przynajmniej mówi, bo choć wraca późno, to nie przynosi do domu więcej pieniędzy, ale to szczegół). Biedak jest taki zmęczony i zapracowany. Czy nie mogłabyś przez ten okres ty zająć się zakupami? Byłby też wdzięczny, gdyby po jego powrocie o 23:00 na stole czekał obiad. Wie, że może za wiele od ciebie wymaga, jest mu w sumie głupio o to prosić, ale jest taki przemęczony i tak ciężko pracuje w imię waszej wspólnej przyszłości, a to wszystko potrwa tylko miesiąc, przysięga że później ci to wynagrodzi...

Miesiąc przedłuża się do półtora, potem do dwóch...

...a potem gdy już masz dość i zabierasz go na poważną rozmowę, że trzeba coś tu zmienić, bo czujesz się przeciążona i zdenerwowana, i nie wiesz ile to ma jeszcze potrwać, nagle dowiadujesz się, że nadgodziny kończą się jutro i zamierzał ci o tym akurat dziś powiedzieć i w ramach niespodzianki wręczyć zaproszenie na uroczystą kolację do dobrej restauracji. Ale ty musiałaś zepsuć nastrój i teraz on już nie ma ochoty na żadną kolację. W ogóle to wcześniej myślał, że może na ciebie liczyć i bardzo się teraz zawiódł. (Po tej rozmowie jest ci niemiło, czujesz się głupio. A on "musi to sobie przemyśleć" i do rana już milczy obrażony. Ale pocieszasz się, że przynajmniej te cholerne nadgodziny się skończyły...)

Jutro "misio" dzwoni do ciebie w dzień i oznajmia, że wróci już o czasie. Ale czy zrobiłabyś dziś może zakupy? Akurat tak wypada, że on kończy pracę godzinę później, niż ty. Gdyby wszystko było zrobione i obiadokolacja gotowa na jego powrót, to mielibyśmy dziś wieczorem godzinę czasu więcej dla siebie wzajemnie. (Jasne, że zrobisz, jak to dobrze że przeszedł mu foch. Poza tym chce spędzić z tobą więcej czasu, więc widać jak bardzo mu na tobie zależy, to na pewno to!)

W podobny sposób, małymi kroczkami, burzone są kolejne granice, a na końcu tej drogi ty sama robisz wszystko, i nawet nie masz pojęcia w jaki sposób do tego doszło.

Co zdumiewające, przez cały czas raczej nie postrzegasz go jako bałaganiarza (mimo że w domu generuje wokół siebie chlew), ani jako leniwego gada (mimo że jego pomoc w obowiązkach domowych zdarza się naprawdę od święta), bo masz w pamięci ten początkowy okres i wielkie słowne deklaracje. To już wystarcza do zbudowania obrazu, na którym może jechać potem przez miesiące, a gdy zastosuje się to cyklicznie - to nawet lata, i wciąż tłumacząc się że bardzo chciałby pomóc, tylko akurat coś mu wypadło...

Wiedz, że jeśli w relacji z psychopatą jakaś granica została przekroczona raz (wyświadczyłaś mu jakąś przysługę, zakładając że robisz to w drodze wyjątku) - to odtąd stanie się to normą, a często twoim codziennym obowiązkiem.

Zapraszanie znajomych

Każdy ma jakichś znajomych, których chciałby czasem zaprosić do domu. Co się z tym dzieje, gdy mieszkasz z psychopatą?

a) Twoi znajomi

Po prostu zapomnij o tym. Zapomnij o przyjaciołach, znajomych, rodzinie. Masz jego i to musi ci wystarczyć.

To jasne, że tego też nie powie ci od razu. Na początku jakoś zniesie wizyty twoich przyjaciół i znajomych, ale już wkrótce usłyszysz, że on za tą czy inną osobą nie przepada i wolałby, żebyście spotykali się poza domem. (Oczywiście gdy faktycznie postanowisz spotkać się poza domem, to zarzuci ci na przykład, że go zaniedbujesz i przez ciebie wasz związek się stacza.).

Każdą osobę, którą lubisz, a która akurat jemu nie jest do niczego przydatna, przedstawi ci w negatywnym świetle ("Kasia ma coś fałszywego w oczach i widzę, że cię obmawia", "Andrzej chyba liczy na coś więcej i nie żebym był typem zazdrośnika, ale wolałbym żebyś się z nim nie spotykała", "Aga ciągle gada te kretynizmy o ciuchach i może jutro wpaść, ale tylko pod warunkiem, że uprzedzisz ją, żeby nie poruszała tego tematu", a twoja najlepsza przyjaciółka? "Powiem ci coś w sekrecie, Monika złożyła mi ostatnio niedwuznaczną propozycję, byłem tym bardzo zażenowany. Oczywiście do niczego nie doszło, jestem człowiekiem z żelaznymi zasadami moralnymi, ale lepiej żebyś wiedziała kotku jaka z niej fałszywa suka"). A na koniec - podsumowanie: "Wiesz co, kochanie, ty masz jakiegoś strasznego pecha w doborze znajomych, ale na szczęście masz mnie!"

b) Znajomi psychopaty

O ile jakichś ma, to ci oczywiście będą wpadać kiedy tylko akurat jemu się spodoba ich zaprosić. Nie masz tu nic do gadania.

c) Wspólni znajomi

Takich jeszcze ewentualnie wolno ci mieć, ale lepiej żebyś nie była z nimi za blisko i to on decyduje, kiedy przychodzą.

W ogóle zapomnij o spontanicznym zaproszeniu koleżanki na godzinę na kawę. Albo o zorganizowaniu imprezy, nawet gdy psychopata akurat wyjedzie na weekend. Ja kiedyś próbowałam zrobić to drugie. Miał wyjechać, więc postanowiłam urządzić wtedy babskie spotkanie. Nawet jeszcze nie doszło do samej imprezy, po prostu popytałam kilkoro znajomych czy przyjadą do mnie na weekend, a ponieważ dziewczyny miały już inne plany, to do spotkania nie doszło. Ale mogło! A on na nieszczęście usłyszał o tym od jednej z tych osób, a nie ode mnie. Ciąg dalszy do przewidzenia. Wielkie pretensje, że nie dbam o komunikację, że moim obowiązkiem było go o tym poinformować, że daje mu to do myślenia na temat "nas", że znów tak bardzo się zawiódł. Dodam, że taką aferę zrobił bezczelnie gdy to ja płaciłam za mieszkanie, a on mieszkał tak naprawdę u mnie "gościnnie".

Moje, twoje, nasze

Tu pokrótce, na przykładach.

a) Nasze:

"Kotku, przydałby się NAM nowy regał do NASZEGO mieszkanka, kupisz?" (Bo przecież książę nie ma wiecznie kasy, ale regał i tak będzie nasz wspólny - on daje pomysł, a ja pieniądze)

"Ale ładne mieszkanko znaleźliśmy" (Poprawka: oczywiście ja sama szukałam, znalazłam, podpisałam umowę, wyposażyłam)

b) Moje:

"Fajne mam mieszkanie, co?" (Do znajomych którzy wpadli w odwiedziny. "Ja mam, to moje, tylko moje"! Co z tego, że wynajęte i to za pieniądze kogoś innego..)

"Nie będę tolerować takiego zachowania w MOIM mieszkaniu" (Gdy zrobiłam coś co akurat się mu nie spodobało, a nie spodobać się mogło wszystko.)

c) Twoje:

"To TWOJE mieszkanie, rób co chcesz" (Gdy przyszedł rachunek za media, który trzeba zapłacić, a on się wyprowadzał do nowej ofiary)

Mieszkanie u psychopaty

To druga opcja. Bo może być i tak, że trafisz na psychopatę, który posiada własne mieszkanie i to ty wprowadzasz się do niego. Tego przypadku nie znam z autopsji, tylko z relacji innych osób, więc opiszę go tylko w kilku zdaniach.

W tej wersji jesteś po prostu jak mebel - taki nowy nabytek psychopaty. Przy każdej okazji będzie przypominał ci o tym swoim "prawie własności". Sprzeciwisz mu się w czymś? Wypomni ci, że jesteś niewdzięczna, że mieszkasz przecież u niego, albo nawet że bez niego nic nie znaczysz i pójdziesz na bruk.

W późniejszym etapie związku mogą pojawić się regularne szantaże na temat wyrzucenia cię z mieszkania.

Inne rzeczy są podobne do opcji "psychopata mieszka u ciebie" - tu również masz być służącą, sprzątaczką, modelką, osobą na każde jego skinienie.

Podsumowanie

Pamiętaj na koniec, że poszczególne toksyczne związki się różnią. Nie we wszystkich muszą wystąpić wszystkie powyższe zachowania. To, co opisuję, to doświadczenia moje i moich znajomych. Dają pewien obraz tego, czego można się spodziewać, ale szczegóły mogą być inne. Choć trzeba przyznać, że psychopaci często są wyjątkowo sztampowi, wszyscy na jeden schemat...