sobota, 26 listopada 2016

Szare skały we mgle - podręcznik obrony psychicznej

Czy widziałyście kiedyś szary kamień? Pytam zupełnie poważnie. Taki zwykły, szary kamień leżący sobie gdzieś na polu czy w ogródku. "Ale dlaczego pytasz, Diano? No pewnie, że widziałam, takich kamieni wszędzie jest całe mnóstwo". No właśnie. :)

Już tłumaczę do czego zmierzam, ale zanim to zrobię, wróćmy jeszcze na chwilę do tematu ucieczki z toksycznego związku. Jak już wielokrotnie powtarzałam i będę powtarzać do końca świata, jedyną naprawdę dobrą metodą na radzenie sobie z psychopatami, narcyzami i innymi toksykami jest całkowity brak kontaktu. Rzucamy pracę, zmieniamy numer telefonu, wyprowadzamy się gdzieś na Bermudy czy Alaskę (w zależności od preferencji klimatycznych), leczymy się z traumy i zaczynamy nowe życie.

Problem leży w tym, że nie każdy ma tyle szczęścia, by móc sobie na to pozwolić. Może być przecież tak, że macie wspólne dzieci i chcąc nie chcąc, musisz umożliwić psychopacie widywanie się z nimi. Albo może mieszkacie niedaleko, widujecie się w sklepie osiedlowym lub w pracy, i tak dalej.. Oczywiście w każdej z powyższych sytuacji - brak kontaktu jest najlepszy. Ale czy można coś zrobić, jeśli jest to naprawdę, zupełnie i absolutnie niemożliwe?

Można - i dzisiejszy post jest właśnie odpowiedzią na pytanie jak sobie pomóc w takiej sytuacji.

Technika szarej skały

Rzecz, którą tu opisuję, nosi nazwę "techniki szarej skały". Jest to bardzo skuteczna metoda powodująca, że psychopata straci tobą zainteresowanie.

Brzmi wspaniale, prawda?

To teraz uwaga! [Werble!!] Ta tajna, cudowna technika polega na... udzielaniu nudnych, monotonnych odpowiedzi na wszelkie wypowiedzi oraz reagowaniu obojętnością na działania psychopaty. Tylko tyle. Aż tyle.

Wyobraź sobie na przykład, że masz dzieci z którąś z odmian psychola. Rozstaliście się i czeka was sprawa rozwodowa. Psychopata z przemocowca nagle przybrał twarz przykładnego ojca i ostatnio regularnie, co tydzień przychodzi spotykać się ze swoimi nagle kochanymi dzieciakami (mimo że przez poprzednie 5 lat ledwo pamiętał jak mają na imię). Zawsze ma przyklejony ten idealny uśmiech. Jak gdyby nigdy nic pyta cię co u ciebie słychać, może i wspomniał o nowej partnerce, pewnie po to żeby wyprowadzić cię z równowagi. Idealny facet, który poradził sobie doskonale. Ty w tym samym czasie łykasz psychotropy, próbujesz się jakoś ogarnąć, a w dniu gdy przychodzi po dzieci siedzisz od rana jak na szpilkach i myślisz, jak przebiegnie spotkanie. Może tak skłamać mu o niebywałych sukcesach, jakie odnosisz? (A niech drań zazdrości i wie, co stracił). A może powiedzieć, jak fatalnie się czujesz i że za nim tęsknisz? A co jeśli będzie złośliwy, jaką ripostę mu tym razem rzucić?

STOP. Dziś zamiast w to brnąć, użyjemy naszej tajnej techniki. Poniżej zamieszczam kilka przykładowych dialogów, które ją wykorzystują.

On: - Jak tam minął ci tydzień?
Ty: - Wiesz, w sumie nic szczególnego. Praca, dom, sprzątanie.

On: - A co słychać w pracy? Dalej twój szef jest takim dupkiem?
Ty: - W sumie.. pewnie jest. Praca jak praca. Jest ok.

On: - Czy przyjmiesz zaproszenie na kawę? Porozmawialibyśmy szczerze o tym, co się wydarzyło.
Ty: - Nie wiem, zastanowię się nad tym.
On: - Nasza relacja była tak wyjątkowa, że żal kończyć ją w taki sposób jak teraz.
Ty: - Czy ja wiem.

On: - Mam nadzieję, że wszystko u ciebie dobrze.
Ty: - W porządku. Dziękuję za zainteresowanie. (Mówisz to obojętnie, nie ironicznie ani nie okazując prawdziwe zadowolenie)

On: - Co tam u moich kochanych dzieciaczków?
Ty: - Zjadły śniadanie. O której po nie przyjedziesz?
On: - O dwunastej. Tęsknią za mną moje szkraby?
Ty: - Pewnie tak. Do zobaczenia.

On: - Wiesz, dostałem awans w pracy.
Ty: - (Uśmiechasz się - ale bez zbytniego entuzjazmu, zwyczajnie) W takim razie gratuluję.

Już chyba łapiesz o co chodzi.

Po prostu stajesz się taką szarą skałą. Rozmawiasz z psychopatą grzecznie i spokojnie i równocześnie nieciekawie. Mówisz tylko o nieznaczących sprawach, o rzeczach praktycznych, organizacyjnych (np. o której godzinie odebrać dzieci). W miarę możliwości twoje wypowiedzi są krótkie i jak najbardziej konkretne. Nie opowiadasz o swoich sukcesach i porażkach, a tym bardziej o swoich emocjach. Nie dzielisz się z nim żadnymi ważnymi informacjami na temat swojego życia (bo to oddawanie mu pola manewru do spersonalizowanych ataków), ale z drugiej strony też nie ignorujesz jego pytań.

Odpowiadasz po prostu coś nudnego, ale nie tak, by wyglądało to na pasywną agresję, tylko tak zwyczajnie, obojętnie. Wobec jego propozycji nie wykazujesz ani entuzjazmu, ani niechęci. Używasz słów "może", "pomyślę". Nie pokazujesz emocji - ani pozytywnych, ani negatywnych. Jeśli już musisz (na przykład psychopata pochwalił ci się czymś), możesz spróbować odzwierciedlić jego emocje, ale w sposób spłycony - bez nadmiernego angażowania się. Na przykład uśmiechasz się, gratulujesz, rzucasz nic nie znaczące podziękowanie. Pożalił się, że umarła mu matka? Powiedz, że to smutne i żeby przyjął kondolencje, i tyle. Jeśli psychopata próbuje cię sprowokować przywołując jakąś scenę sprzed lat, możesz zasłonić się niepamięcią. Nie wdajesz się w dyskusje i kłótnie. W razie potrzeby zmieniasz temat.

Mgła

"Technika szarej skały" ma wiele wspólnego z techniką obrony przed manipulacją nazywaną metodą "mgły". "Mgła" służy do osłabienia negatywnej wypowiedzi w momencie, gdy jesteśmy celem ataku. Polega na tym, że nie reagujemy na atak - nie tłumaczymy się, nie bronimy, nie kontratakujemy. Przechodzi przez nas jak przez mgłę. Poniżej przykłady:

On: - Totalnie nie radzisz sobie z opieką nad dziećmi.
Ty: - Skoro tak uważasz.

On: - Wyglądasz dziś beznadziejnie, jakbyś źle spała.
Ty: - Czy ja wiem, może tak, może nie.

Dlaczego to w ogóle działa?

To niespodzianka, ale te techniki naprawdę działają. Można je zastosować nie tylko w przypadku trudnych relacji z ex partnerem - psycholem, lecz również gdy jeszcze tkwimy w toksycznym związku i chcemy sprowokować toksycznego partnera aby to on od nas odszedł, czy też w relacjach służbowych z szefem - psychopatą gdy chcemy pozostać "niewidzialne". Sekret ich skuteczności tkwi w tym, że choć chyba każdy psychol uwielbia zarzucać innym powodowanie "dram", to on tak naprawdę nie potrafi bez tych dram funkcjonować. Pragnie być zauważony. Gdy jego słowa i działania spotykają się ze zdecydowaną i mocną reakcją, to jest to dla niego najwyższa nagroda. Kochasz go? Wspaniale! Wybaczyłaś? Świetnie! Nienawidzisz? Czujesz żal? Równie cudownie, bo to znaczy, że on na ciebie wciąż działa! (Widzisz, przeciwieństwem miłości wcale nie jest nienawiść. Jest nią obojętność.)

A co zrobi psychopata, gdy zaprezentujesz się mu jako nudna, nieciekawa osoba, która nie dostarcza mu paliwa do generowania kolejnych kryzysów, dramatów i burz emocjonalnych? Bardzo szybko pójdzie sobie poszukać kogoś bardziej odpowiedniego, kogoś kto się wyróżnia. Dokładnie tak samo, jak ty omijasz zawsze te niepozorne szare kamienie leżące na podwórku, choć na pewno pochyliłabyś się na widok diamentu.

Ostatnia deska ratunku

Jeśli spodobała ci się ta technika, koniecznie pamiętaj, że to ostateczność, taka naprawdę ostatnia deska ratunku. Nie powinnaś jej używać po to, aby celowo odwlekać zerwanie kontaktu w sytuacji, gdy jest to możliwe. "Szara skała" nie pomoże ci też długoterminowo na przykład w trakcie mieszkania z psychopatą, ponieważ on nie posiada emocji i prędzej czy później uda mu się sprowokować cię do emocjonalnej reakcji.

Co więcej - w pewnych okolicznościach ta technika może być dla ciebie wręcz szkodliwa. Niedawno pisałam o tym, jak ważne po toksycznym związku jest ponowne nauczenie się odczuwania i wyrażania emocji [Pozwól sobie czuć - Ćwiczenie]. Tymczasem w "technice szarej skały" blokujesz własne emocje i pokazujesz obojętność. To nie jest dobre i na pewno nie powinno być stosowane w codziennym życiu. To po prostu dobry sposób na przetrwanie kryzysowych momentów kontaktu z psychopatą jeśli naprawdę nie masz już innej opcji. Każdej z was życzę, aby nigdy nie musiała używać tej metody i by psychole sami szybko zniknęli z waszego życia (o ile jeszcze w nim są). Ale jeśli nie, to zawsze dobrze jest mieć pod ręką taki solidny kamień. ;)

8 komentarzy:

  1. Potwierdzam to co napisałaś Diano, tak to działa, jak nie ma dramatów i rozrywania koszul to znikają, uzdrawiające jest rozumienie tych mechanizmów ale równocześnie smutne, że te piękne słowa o uczuciu, bliskości i przyjaźni, w które się wierzylo miały na celu podtrzymanie atmosfery dramatu

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki kamień to by się przydał, ale żeby mu przyłożyć :) (jeszcze emocje mną targają ogromne, ale powoli wracam do żywych).

    OdpowiedzUsuń
  3. Swieta prawda w kazdym calu,jedyna obrona,jak tulko na chwile sie o tym zapomni ,,atakuj'' w bialych rekawiczkach ze zdwojina sila

    OdpowiedzUsuń
  4. W skrócie opowiem moją historię.
    W 2018 urodziłam córkę. Po porodzie-depresja sama z dwójką dzieci (mam syna z poprzedniego związku) mąż, zero zainteresowania mną. Zaczely sie zdrady fizyczne emocjonalne... Rozmowy tylko o dziecku. Mijanie się na przedpokoju. Po 3mc wyjechał za granicę. Odzylam. Ale... Prowadziłam z nim metodę właśnie tego opisanego kamienia. Tak wyglądały nasze rozmowy. Po 5mies od porodu (w depresji sama z dziećmi schudłam 30kg) zaczął się na nowo mną interesować jako kobieta. Uległam, choć miałam już przygotowany pozew o rozwod i wiedziałam, że sobie poradzę. Po jego wyjezdzie poprawil sie moj wyglad, humor i samoocena. Tylko on wtedy zaczal sie za badzo znow zblizac. Jak wróciła bliskość i rozmowy między nami, po czasie od nowa zaczęło się gnębienie mojej psychiki.teraz mamy trzecie dziecko a on już otwarcie zdradza. Ale tkwię w tym związku. Jestem obojętna, oziebla. Starqm się znow powrócić do stanu gdy byłam gotowa sie rozstacm Nie śpimy ze sobą. Ale nie umiem odejść. Brakuje mi tej odwagi. Boję się samotności. Wiem, mam dzieci, ale to inny rodzaj osamotnienia. Nawet jak bywał w domu 3dni w mcu nie czułam się samotna jak w sytuacji, że mogę go stracić na zawsze... Jak się obronić? Jak wrócić na tor sprzed małżeństwa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iść do psychologa ,musisz zacząć się szanować ,niech płaci psychol alimenty ,bo tylko do tego się nadaje .

      Usuń
    2. Nattiiess, kochana! Przeczytałam właśnie artykuł, z rozpędu czytam komentarze (wiadomo), a wśród nich jest Twój, który miał wyraźne pytanie i pozostał bez odpowiedzi... Minęło już trochę czasu. Mam nadzieję, że masz się lepiej, odnalazłaś swoją wewnętrzną moc.
      Obronić się można chyba faktycznie tylko stosując technikę „szarej skały”. Wyzwól się od tego patałłacha, proszę, jak najszybciej. Poradzisz sobie lepiej bez niego niż z nim.
      Kiedy myślę o Twoim drugim pytaniu, to przychodzi mi na myśl rozmowa z wewnętrznym dzieckiem. Słyszałam o tym na polskojęzycznym kanale MasterYourLife na YouTubie. Zresztą to trafiając na ten kanał uświadomiłam sobie ostatnio z jakim potworem mam do czynienia (mam z nim nawet dziecko). Dużo lepiej się czuję, gdy wiem wszystko, czego się tam dowiedziałam. Czuję się znowu fajną dziewczyną, piękną kobietą i dobrym człowiekiem. I to się stało jak na „pstryk”. Każdy odcinek, który tam słucham to robi, pogłębia ten wewnętrzny stan mojego wyzwolenia.
      Ściskam, trzymam za Ciebie kciuki.
      Agnieszka

      Usuń
  5. Po trzech miesiącach znajomości, bez słowa wyjaśnienia, z dnia na dzień zaaplikował mi szarą skałę pan, który sam zainicjował znajomość. Zamiast otwarcie zakomunikować, że nie jesteśmy kompatybilni i znajomość traktuje wyłącznie po koleżeńsku...
    Poczułam się jakbym dostała w twarz, nigdy nie dał mi wcześniej odczuć, że sobie nie życzy kontaktu. Zniknęłabym.natychmiast, gdyby dał prosty przekaz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okrucieństwo i rozkosz są sobie bliskie.

      Usuń