wtorek, 2 maja 2017

Jak mogę pomóc ofierze psychopaty?

Pytanie z tematu często przewija się w mailach, które do mnie piszecie. "Moja siostra / córka / przyjaciółka tkwi w toksycznym związku. W jaki sposób mogę jej pomóc?"

Temat jest niestety trudny i delikatny i jest bardzo wiele czynników, które utrudniają niesienie takiej pomocy. Pomagać jednak oczywiście warto mimo to. Jestem zresztą zdania, że zawsze należy reagować na przemoc, bo bierność jest niejako cichym przyzwoleniem, a toksyczny związek jest zawsze pełen różnych form przemocy. Pozytywne wsparcie jest czymś, co może pomóc ofierze wydostać się z sieci manipulacji, przyspieszyć proces jej odejścia od toksycznego partnera i zdrowienia. Niestety niewłaściwie podjęta próba wsparcia może przynieść wręcz odwrotny skutek...

Problemy przy próbie pomocy

- Możesz nie zdawać sobie sprawy co się dzieje.

Ofiary przemocy bardzo rzadko dają wyraźne sygnały, a jeszcze rzadziej proszą wprost o pomoc. Jeśli byłaś z taką osobą blisko i znasz ją dobrze, to oczywiście i tak zauważysz zmiany w jej zachowaniu, ale bez konkretów może być ciężko jej pomóc. Coś się dzieje, ale trudno reagować nie znając szczegółów. Jeżeli podejrzewasz (i tylko podejrzewasz), że coś jest nie tak, to najpierw powinnaś spróbować dowiedzieć się więcej. Najlepszym wyjściem jest oczywiście szczera rozmowa z osobą, o którą się martwisz.

- Ofiary przemocy odczuwają wstyd i niechętnie mówią o swoich przeżyciach.

...i to jest pewien problem z tą szczerą rozmową. Możliwe, że ta osoba zwierzy ci się ze swoich kłopotów, ale bardzo możliwe jest również, że wszystkiemu zaprzeczy i będzie cię zapewniać, że wszystko jest w porządku i niepotrzebnie się martwisz, albo stwierdzi że nie chce i nie potrzebuje twojej pomocy. Co zrobić? Rzecz jasna zachęcić ją do mówienia, wyrazić swoją troskę, obiecać że może ci zaufać. Jednak na pewno nie należy za mocno naciskać. Jeżeli zachęcanie do zwierzeń nie powiedzie się, uszanuj jej decyzję, ale zapewnij, że jeśli będzie potrzebować rozmowy, to wystarczy że da znać i będziesz tam dla niej, ponieważ zależy ci na niej i martwisz się.

- Psychopata może dowiedzieć się o waszej rozmowie i zareagować.

Niestety jest bardzo duża szansa, że ofiara psychopaty powtórzy mu waszą rozmowę, a wówczas psychopata na pewno zareaguje. Jak? Najprawdopodobniej spróbuje uciąć wasz kontakt i będzie przekonywać osobę, której pragniesz pomóc, że jesteś jej wrogiem, że wtrącasz się lub pragniesz ją kontrolować. Może opowiedzieć jej jakieś kłamstwa na twój temat, a w pewnych przypadkach - gdy odbierze cię jako realne zagrożenie dla swojej pozycji - może nawet próbować dyskredytować cię w oczach innych osób z waszego otoczenia. Należy się z tym liczyć. W żadnym razie nie obwiniaj wówczas ofiary. Jeżeli ona sama zapragnie zerwać z tobą kontakt, wyjaśnij jej, że to co usłyszała od psychopaty to nieprawda i że z twojej strony kontakt nie jest zerwany, że jeśli będzie potrzebować, to może odezwać się do ciebie w każdej chwili.

- Ofiara będzie prawdopodobnie niechętna do zmian.

Na pewno liczysz na to, że wyjaśnisz jej, że powinna zmienić swoje życie, po czym ona nagle zrozumie że masz rację, dozna olśnienia, odejdzie od psychopaty i będzie żyła długo i szczęśliwie, a ty zostaniesz jej wybawczynią. Otóż nie. Tak jak alkoholik tkwiący w nałogu, tak i osoba w toksycznym związku będzie prawdopodobnie zaprzeczać, że ma problem (nie tylko tobie, również przed samą sobą). A jeśli nawet przyzna, że jest źle, to wciąż będzie bardzo wiele czynników, które utrudniają jej zmiany, takich jak uzależnienie psychiczne i/lub finansowe od partnera, wspólne dzieci, strach o przyszłość i wiele innych. Przygotuj się więc na to, że twoja pomoc nie będzie raczej jednorazową rozmową, lecz długofalowym wsparciem.

Ale co tak właściwie możesz zrobić? Jak pomóc komuś, kto tkwi głęboko w Matriksie i nie jest pewien, co jest fikcją, a co rzeczywistością? Jak pomóc komuś kto był być może latami poddawany manipulacjom i praniu mózgu? Przede wszystkim..

Przygotuj się do tej rozmowy

Zaplanuj na spokojnie miejsce i czas. Powinnyście spotkać się sam na sam, w jakimś przytulnym i bezpiecznym miejscu, by twoja rozmówczyni nie poczuła się przytłoczona. Może być to jej mieszkanie lub twoje mieszkanie. Może być też park lub inne spokojne miejsce. Najważniejsze, by przy rozmowie nie było psychopaty - sprawcy przemocy i byście dysponowały wystarczającą ilością czasu.

Przemyśl ogólnie co takiego powiesz, o co zapytasz. Jeśli ci to pomoże, wypisz sobie sygnały, zachowania, sytuacje, które cię zaniepokoiły.

Określ również zakres pomocy, jakiej jesteś gotowa udzielić, by nie obiecać później nic ponad to. Wydaje się to banalne i oczywiste, ale to bardzo ważne. Później jeżeli zaoferujesz konkretną pomoc i ofiara się na nią zgodzi - nie wycofuj się z niej. Jeśli zaoferujesz, że przez przejściowy okres mogłaby mieszkać u ciebie, nie mów potem że nie. Jeśli deklarujesz, że zawsze będzie mogła zadzwonić i porozmawiać, niech tak będzie naprawdę. W innym razie może poczuć się oszukana i rozczarowana i odrzucić twoją pomoc w ogóle.

Skoro już mówimy o samej rozmowie, to...

Nie oceniaj

Główną zasadą, którą powinnaś się kierować, jest NIE OCENIANIE ofiary. Co to tak właściwie oznacza? Nie atakuj jej słownie, nie wymądrzaj się, nie podejmuj decyzji za nią. Nie mów jej że jest głupia, bo związała się z kimś takim jak ten okropny psychol. (Uwaga! Nie mów też na przykład, że jest zbyt ładna i zbyt dobra, by dzielić życie z kimś takim jak on. To też jest ocenianie!) Nie opowiadaj, co ty byś zrobiła na jej miejscu i nie udzielaj cudownych rad. Nie planuj za nią, nie mów że musi odejść od niego i zamieszkać u ciebie, ciocia Kasia pomoże zająć się dziećmi, a wujek Michał napisze jej wniosek rozwodowy. Nie krytykuj jej decyzji nawet, gdyby po rozmowie stwierdziła, że nie odejdzie od psychopaty.

Dlaczego? Ponieważ NIE jesteś wszechwiedząca i tak naprawdę nie wiesz dokładnie, co ona czuje i dlaczego tkwi w toksycznym związku, możesz się jedynie domyślać. Ponieważ mówienie co byś zrobiła na jej miejscu to wyraz arogancji, a usłyszenie takiego stwierdzenia może sprawić, że twoja rozmówczyni poczuje się oceniona jako idiotka, która sama nie potrafi dojść do oczywistych wniosków. (Które tak nawiasem mówiąc wcale nie muszą być oczywiste. Nie jesteś nią i nie masz pełnego obrazu sytuacji, więc podejdź do tego wszystkiego z pokorą.) Wreszcie, ponieważ to jej życie, jej decyzje, a ty nie masz prawa podejmować ich za nią. Nawet jeśli będą inne niż pragniesz, nawet jeśli wiesz że to co robi nie będzie dla niej dobre, nie masz prawa się narzucać. Nigdy też nie stawiaj ofiary przed wyborem "ja albo psychopata". To tylko wzmocni jej poczucie zagrożenia. Jeśli będziesz naciskać, możesz ją tylko spłoszyć lub zrazić do siebie, co skończy się w ten sposób, że odsunie się od ciebie, a wówczas już na pewno w żaden sposób jej nie pomożesz.

W żadnym razie nie obwiniaj jej za przemoc, której doświadcza/doświadczyła. To jest dokładnie ta rzecz, którą robi psychopata, a mówiąc jej że to jej wina (bo nie odeszła, nie obroniła się itp.), tym bardziej ułatwisz mu zadanie. Nie każ jej szukać pozytywów, nie rzucaj jakimiś frazesami, że wina w nieudanych związkach leży zazwyczaj po obu stronach. Relacja z psychopatą nie jest typowym związkiem.

Dlaczego tak bardzo naciskam na to nie narzucanie się? Ponieważ podjęcie samodzielnej decyzji o odejściu to bardzo ważny punkt zwrotny zdrowienia. Jeśli zrobisz to za nią, zmusisz ją do tego siłą i przytłoczysz ją, to niejako wejdziesz w tę samą rolę, w której wcześniej obsadzony był psychopata - w rolę nieomylnego mentora i kierownika czyjegoś życia. Tymczasem chodzi o to, żeby ofiara odzyskała samodzielność, pewność siebie i kontrolę nad własnym życiem, inaczej tak naprawdę niewiele się zmieni. Nawet jeżeli twoje słowa przyniosłyby efekt i odeszłaby od partnera - psychopaty, to nadal będzie nieszczęśliwa, a za jakiś czas albo wróci do swojego przemocowca, albo znajdzie nowego, z którym powtórzy ten sam schemat. A to tylko w najlepszym razie. Bo bardziej prawdopodobna opcja jest taka, że nie wskórasz niczego, a po najbliższej rozmowie z psychopatą, za jego namową skreśli cię ze swojego życia. Psychopata będzie miał doskonały argument, że wtrącasz się i pragniesz ją kontrolować. Co więcej - będzie miał rację. Pamiętaj, że nie masz prawa kontrolować nikogo, nawet "dla jego dobra". To jest jej życie i jej kryzys i musi wyjść z niego sama. Jak głosi powiedzenie, nie dawaj ryby, daj wędkę.

Wiemy już czego nie robić. Co zatem warto zrobić w czasie takiej rozmowy?

Wysłuchaj uważnie i zachęcaj do mówienia

Przede wszystkim - wysłuchaj, co druga osoba ma do powiedzenia. Otwórz się na to, co mówi. Włącz swoją empatię. Nie neguj niczego. Dla osób po traumatycznych przeżyciach bardzo ważna jest świadomość, że jest ktoś, kto im wierzy. Słuchanie samo w sobie bardzo wiele znaczy. Takie prawdziwe słuchanie, bez dawania rad i bez oceniania. Możesz też zadawać jej pytania, zachęcać do mówienia, okazywać zainteresowanie.

Warto zapewniać o swoim wsparciu. Moim zdaniem powinnaś też jasno i mocno wyrazić swoje własne uczucia związane z sytuacjami, o których słyszysz - troski, współczucia, smutku, złości. Przecież na pewno jesteś zła, gdy słyszysz o tym, że ważna dla ciebie osoba została zdradzona, oszukana, uderzona itp. Nie oceniaj ofiary i jej zachowania, ale możesz okazywać reakcje na sytuacje. To może pomóc osobie żyjącej w "Matriksie", która być może po miesiącach lub latach prania mózgu zatraciła zdolność do właściwej oceny rzeczywistości, w której żyje i może jej się wydawać, że to jej wina lub może nie być pewna, które rzeczy są jeszcze normalne, a które już chore.

Kolejną rzeczą, którą możesz zrobić, to zachęcić ją do odkrycia co i w jaki sposób chciałaby zmienić w swoim życiu. Zachęć ją do wyrażania własnych pragnień i obaw. Zamiast mówić - "Odejdź od niego jeszcze dziś!", spytaj czy nigdy nie myślała o odejściu, czego się w związku z tym boi i dlaczego.

Zachęć do szukania pomocy

Możesz zasugerować, że mógłby jej pomóc psychoterapeuta i że wiele osób w kryzysie korzysta z takich usług. Możesz zaoferować, że jeśli zechce iść na policję to pójdziesz tam wraz z nią (co warto zrobić, gdy w jej relacji jest obecna również przemoc fizyczna albo groźby). Możesz podrzucić numer do jakiegoś telefonu zaufania dla ofiar przemocy albo polecić zaufanego prawnika do spraw rozwodowych. Ale nie rób tego wszystkiego nachalnie. Możesz przedstawić możliwości, ale raczej zachęć ją do sformułowania własnego planu i własnych wniosków, niż planuj za nią. Warto też podesłać jej linki do blogów (np. mojego) lub podrzucić jakąś książkę na temat toksycznych związków (polecam "Moje dwie głowy" Mai Friedrich - pozycja, która pomogła wielu kobietom wyjść z kryzysu). Pytaj zresztą wprost, w jaki sposób jeszcze możesz jej pomóc.

Nie wierz psychopacie

Jeśli psychopata spróbuje cię przekonywać, że wina za "kryzys w związku" nie leży po jego stronie, w żadnym razie mu nie wierz. Możesz się obruszyć na taką sugestię z mojej strony i uznać to za niemożliwe, ale pamiętaj, że to często naprawdę doskonali aktorzy mający za sobą lata doświadczeń i potrafią bardzo przekonująco zgrywać troskę oraz kłamać wymyślając kolejne historyjki bez mrugnięcia okiem. Są tak skuteczni, że niekiedy mogą nawet podburzyć twoje zaufanie do osoby, której początkowo pragnęłaś pomóc i sprawić, że zwątpisz w jej opowieści. Dlatego trzymaj się od niego jak najdalej. Nie udzielaj mu żadnych informacji, a najlepiej nie rozmawiaj z nim w ogóle. Zasada "zero kontaktu", o której pisałam już w wielu notkach, sprawdza się nie tylko dla ofiar psychopatów, jest o wiele bardziej uniwersalna.

W sytuacji zagrożenia życia..

Większość psychopatów prędzej czy później w obliczu porażki olewa swój poprzedni "obiekt" i idzie szukać sobie nowej ofiary. Ale jest też grupa takich, którzy mogą zareagować inaczej. Te jednostki są pozbawione sumienia i w związku z tym zdolne są do przemocy fizycznej, okaleczenia lub nawet morderstwa - i to z zimną krwią, bez mrugnięcia okiem. Jeśli masz podejrzenie, że partner osoby, którą pragniesz ratować, naprawdę może zrobić jej nieodwracalną fizyczną krzywdę (np. wcześniej ją pobił, albo grozi jej śmiercią), to powinnaś zadziałać nieco bardziej zdecydowanie. Dotyczy to również sytuacji, gdy masz podejrzenie, że ofiara jest w głębokiej depresji, nie widzi absolutnie żadnego wyjścia i planuje popełnić samobójstwo. W tym przypadku polecam dodatkowo szybki kontakt z jakąś linią wsparcia, a w sytuacji naprawdę kryzysowej - z policją. Niekiedy nawet osoba wspierająca potrzebuje wsparcia!

9 komentarzy:

  1. Jak się cieszę, że znów piszesz. Daaaawno nie zaglądałam ale dziś odwiedziłam Waderkę i czym prędzej przyszłam i tutaj. Poczytam wieczorem z wielkim zainteresowaniem posty które mnie ominęły.
    Pozdrawiam serdecznie
    Ka Iks

    OdpowiedzUsuń
  2. Diano, pisz jak najwięcej bo dobrze się Ciebie czyta. Twój blog bardzo mi pomaga zebrać myśli do kupy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Udało mi się uciec zanim mnie porzucił, choć jak się potem okazało było już blisko bo na boku była już nowa intensywnie urabiana. Dowiedziałam się przez przypadek. Długo zajęło mi podjęcie tej decyzji żeby to zakończyć. Wtedy miałam taki niewyobrażalny chaos w głowie. Nie wiedziałam co się dzieje, nie rozumiałam. Nie wiedziałam czy dobrze robię. Błagał mnie żeby naprawić, dać mu kolejną szansę. Dla mnie było to za dużo, rozum mnie ocalił. Wyczołgałam się z tego ledwo żywa. Nie moglam pracować bo byłam zatruta. Mdłości, zawroty głowy i rzyganie. Cieszę się i czuję ulgę że to za mną, ale ciągle myślę że im wyjdzie. I zaraz po zakończeniu związku ze mną, rozpoczął związek z nią. Oczywiście ogłaszając światu jaki to jest szczęśliwy i bardzo starając się żebym to widziała. I teraz jest z nią jakby nic. Niepojęte. Mam z nimi czasami kontakt niestety jeszcze przez jakiś czas, i widzę że zaczęła się dewaluacja bo nowa miłość psychola gania za nim żebrząc o uwagę różnymi sposobami, teraz to ona lata a nie on. Też latałam. Zaszokowało mnie to jak się zachował po wszystkim. Zapomniał od razu jak automat i nowy związek kwitł, mimo że kilka dni wcześniej błagał o szansę i wyznawał miłość mnie... tfu. Pewnie gdybym wybaczyła to c**j by za chwilę mnie porzucił z satysfakcją. Po to błagał, dobrze myślę..?

    I mimo że to wszystko wiem i widzę, nadal myślę że u nich będzie inaczej, że tylko ze mną nie wyszło. Choć nie mogłam nic więcej dać niż dałam. Oni są podobni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem dziś jedno. Taki zaburzony człowiek nigdy z nikim nie stworzy wartościowego związku. W ich przypadku to jest zawsze powtarzanie takiego samego schematu (idealizacja, dewaluacja, porzucenie stałe lub chwilowe) z każdą kolejną ofiarą. Nic nie naprostuje takiego zwyrodnialca, a normalna osobę uzależni i zniszczy. Tak, jak piszesz, to automat. Nie zdołał omamic Ciebie, to szybko znalazł kogoś innego, bo przecież zawsze trzeba kogoś wykorzystywac, bez tego nie mogą żyć. Obojętnie ile byś dała, ile poświęciła, to wszystko mało, bo to jest studnia bez dna. Jak śpiewała Kora: "oddałam Ci serce, oddałam Ci ciało, odchodzisz i mówisz to mało, to mało". W nich jest pustka, której nikt i nic nie zapelni.

      Usuń
    2. To prawda co piszecie, dziewczyny. Ja również po zakończeniu związku z psychopatą, bardzo długo się zastanawiałam, czy to ze mną coś było nie tak, bo z tą nową partnerką są tacy szczęśliwi, po prostu cukier, miód, pełnia miłości i życiowego szczęścia na zewnątrz. :) Na szczęście przestałam to śledzić i zajęłam się sobą, bo oszaleć by można. Chociaż wątpliwości przy mnie pozostawały do końca, pomimo terapii, pomimo dużych zmian - i miałam je aż do momentu gdy pogadałam z tą "następną po mnie". Dowiedziałam się wtedy, że oczywiście z tamtą biedną dziewczyną psychol powtórzył te same schematy, co ze mną.

      Usuń
  4. Czy można w tym blogu uczestniczyć?

    OdpowiedzUsuń
  5. A jak pomoc ofierze, jeśli psychopatka jest kobieta, skrajna klamczyni, manipulantka, zebrała w sobie chyba cake zło wszystkich psychopatów. Zero empatii, niszczy partnera z premedytacją i perfidia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój ojciec był psychopatą i ja oczywiście również się w taki związek wpakowałam, mój były partner jest mentalną kopią ojca tylko nie stosował agresji fizycznej, nie podnosił głosu, tylko ranił słowem i karał milczeniem i brakiem kontaktu. Porzucił mnie gdy zobaczył, że zorientowałam się z kim mam do czynienia. Zostawił mnie w ciąży bez środków do życia Niestety mam z nim dzieci, jestem zależna finansowo (jedno z dzieci jest niepełnosprawne) więc nadal próbuje tych swoich gierek. Poradziłam sobie w ten sposób, że traktuję go tak jak lekarz psychiatra pacjenta w klinice. Obserwuję i wyciągam wnioski i stawiam granice. Nie przejmuję się okresami milczenia czy braku kontaktu. Wytłumaczę to na przykładzie. Załóżmy chcę przenieść dzieci do innej szkoły do czego potrzebna jest zgoda rodziców. Nie odbiera telefonu. Zatem piszę maila, na który również nie odpisuje. Obserwuję i wyciągam wnioski, podejmuję działania. Pacjent zaprzestał kontaktu. Rozwiązanie awaryjne : sfałszuję podpis bo i tak nie interesuje się edukacją dzieci, małe ryzyko. Jednocześnie wysyłam pacjentowi zdjęcia prezentujące ostatnie osiągnięcia JEGO dzieci np dziecko z medalem za 3 miejsce w zawodach tanecznych albo filmik z występów albo cokolwiek np ładny rysunek czy zdjęcie dziecka, coś co podbija jego ego. W efekcie pacjent kontaktuje się i w ciągu 1 dnia odsyła podpisane dokumenty.

    Przykład drugi. Pacjent mówi, że nie będzie już odwiedzał dzieci i że dzieci mają przyjeżdżać do niego pociągiem na weekendy same. Ja : stawiam granicę. Dzieci są małoletnie, prawo, podaję konkretny artykuł zabraniający i konsekwencję prawną dla opiekuna : pozbawienie wolności do lat 3. Jednocześnie proponuję rozwiązanie (na piśmie), żeby nie dać mu pretekstu do zarzucenia mi ograniczenia kontaktu z dziećmi. Przywiozę dzieci (450 km odległości) na dłuższy okres 1-2 tygodnie np w święta, wakacje, czy kiedy mu pasuje ale on odwiezie z powrotem. W efekcie mam święty spokój. Pacjentowi nie chce się opiekować trójką dzieci przez tak długi czas i ponosić koszty czasowe odwożenia. Ponieważ jednak chce pokazać mi, że jest obrażony, nie przyjeżdża do nas. Co mnie bardzo cieszy.

    Moje wskazówki. Słabe punkty narcyza: lęk przed prawem i lęk przed kompromitację społeczną jednocześnie przerost ego. Tak więc naciskamy na te guziki jak czegoś chcemy. U klasycznych psychopatów tylko przerost ego, pierwsze dwa nie działają. Wówczas trzeba jak najszybciej uciec ale tak, żeby nie pozwolić się zabić. Tak więc do momentu bezpiecznego lądowania należy potwierdzać chore fantazje (na zasadzie lekarz kazał potakiwać) i wycofywać się rakiem. W ogóle przyjęcie konwencji lekarz- bezstronny obserwator i pacjent oddziału psychiatrycznego bardzo ułatwia funkcjonowanie w relacji z psychopatą jeżeli z jakiś powodów musimy ją utrzymywać. W efekcie takiej długofalowej taktyki to jest, nie oceniam, wyrażam wdzięczność za dobre rzeczy, nie żądam tylko proszę, ze spokojem przyjmuję odmowę jednocześnie wyrażając zrozumienie, nie nastawiam dzieci przeciwko gdyż uważam, że bardzo ważne jest by miały jak najlepsze relacje z tatą osiągnęłam : 1. z własnej inicjatywy podpisał umowę mediacyjną o alimenty 2. co roku funduje dzieciom wakacje 3. wspomaga w finansowaniu leczenia np stomatologicznego, opłaca dziecku szkołę terapeutyczną 4. wspiera dzieci np kupując im potrzebny sprzęt dajmy na to ekwipunek pływacki czy keyboard. Dzieci utrzymują kontakt z jego rodziną, ja również. Jest to korzystne gdyż ogranicza możliwość manipulacji i niepożądanych zachowań z jego strony . Zawsze przecież rodzina może się dowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy ten blog jest aktywny ?

    OdpowiedzUsuń